Nie tak miał wyglądać sezon naszpikowanej gwiazdami Perugii. Poza Wilfredo Leonem pierwsze skrzypce w drużynie Andrei Anastasiego grał też Kamil Semeniuk, ale włoski gwiazdozbiór zawiódł w kluczowym momencie sezonu. Po serii 33 zwycięstw z rzędu przyszedł dołek i Perugia skończyła już sezon, nie wygrywając żadnego pucharu. W Lidze Mistrzów uległa w półfinale ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, a gwoździem do trumny okazała się ligowa porażka w ćwierćfinale z ósmym zespołem rundy zasadniczej Serie A z Mediolanu. Głośno mówi się, że w Perugii szykuje się rewolucja, która może dotknąć także Polaków. Leon postanowił odnieść się do tych trudnych chwil w rozmowie z Sarą Kalisz z TVP Sport.
Wilfredo Leon nie wytrzymał. Wypalił w stronę dziennikarzy
Co prawda w kluczowym meczu ćwierćfinału Anastasi posadził Leona na ławce, czym zszokował wszystkich, ale to i tak gwiazdor pochodzący z Kuby zebrał sporą część batów za klęskę drużyny. Między innymi ze strony eksperta Polsatu Sport, Wojciecha Drzyzgi. Ten zarzucił mu, że jest aktywny medialnie jedynie po wygranych meczach, a po porażkach chowa głowę w piasek. Leon nie mógł się powstrzymać i w rozmowie z dziennikarką TVP odpowiedział na tę krytykę, odnosząc się do większości mediów.
- W ogóle nie czytam tego, co wypisuje się w gazetach czy internecie. Nie chcę się denerwować. Od znajomych dowiedziałem się o zarzutach eksperta Wojciecha Drzyzgi. (...) Jeśli tak dobrze mnie zna i śledzi moje poczynania, powinien wiedzieć, że nie jestem skory do wywiadów także po wygranych spotkaniach. Ty sama czekałaś na rozmowę od kilku dni. Nie jestem fanem udzielania wywiadów. A porażki bardzo mocno mnie dotykają i po zakończeniu takiego meczu mam "gorącą głowę". Ostatnią rzeczą, na którą mam wtedy ochotę jest rozmowa z mediami, ponieważ wiem, że potrzebuję chwili, by ostudzić emocje, a pytania, które czasem zadają dziennikarze mogłyby się doczekać nieprzyjemnych odpowiedzi - wyjaśnił 29-latek.