Wilfredo Leon był prawdziwym bohaterem niedawnych mistrzostw Europy, w których został wybrany MVP całego turnieju. Po wygraniu ME nie było jednak wiele czasu na odpoczynek, a polscy siatkarze szybko musieli się zebrać, by powalczyć w ostatniej ważnej imprezie tego sezonu. W Chinach trwa turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich i Polska jest na dobrej drodze, aby wywalczyć bilety do Paryża. Biało-Czerwoni wygrali wszystkie cztery dotychczasowe mecze, chociaż w pierwszych trzech Leona zabrakło na parkiecie, a Belgia i Kanada uległy dopiero po tie-breaku. Wielu kibiców i ekspertów zaczęło martwić się nieobecnością siatkarza urodzonego na Kubie, ale ten wreszcie pojawił się na boisku przeciwko Meksykowi. Po pewnym zwycięstwie 3:0 Leon odniósł się do doniesień o kontuzji.
Wilfredo Leon przerwał milczenie o swoim zdrowiu
Już przed meczem z Kanadą zrobiło się głośno o zdrowiu Leona, bo Nikola Grbić zdradził, że jego podopieczny miał problemy z kolanem. - Każdego coś boli, ale taki jest sport. Myślę, że już od dzisiaj i do następnego meczu bez problemu mogę zagrać, jestem gotowy - wyjaśnił sam przyjmujący po występie z Meksykiem. W tym meczu 30-latek zdobył siedem punktów, ale najważniejsze było przetarcie przed teoretycznie najtrudniejszym rywalem, jakim ma być Argentyna.
- Nie myślę o tym na razie. Wiem, że możemy tylko wygrywać. Co mam pokazać tam, to tylko moja gra. Cała reszta, to chyba każdy będzie czekał na mecz - stwierdził Leon w kontekście najbliższego meczu. Polscy siatkarze zmierzą się z Argentyńczykami po dniu przerwy, w piątek (6 października). Zwycięstwo niemal zapewni im awans na igrzyska w Paryżu. - Trzy mecze jeszcze do końca, każdy nie może się doczekać, ja też. Zostały dwa intensywne mecze i jeden trochę mniej, ale to jest ten ostatni i trzeba też zagrać dobrze - zakończył przyjmujący przed rywalizacją z Argentyną, Holandią i Chinami.