Niestety, Robert Kubica (25 l.) i Nick Heidfeld (32 l.) stracili praktycznie szanse już w kwalifikacjach, bo znaleźli się po nich na odległym 13. i 14. miejscu. I jakby problemów było mało, na starcie niedzielnego ścigania doszło między nimi do zetknięcia przy pokonywaniu łuku. W rezultacie obaj wkrótce zjechali do boksu.
- Byłem pomiędzy Heidfeldem i Kovalainenem, oni się wciskali, ja byłem pośrodku. Nick przyciął do lewej i uszkodził mi przednie skrzydło - opowiadał Kubica w Polsacie Sport.
Polak startował w najcięższym w całej stawce, mocno zatankowanym, ważącym prawie 700 kg bolidzie. Stratedzy BMW założyli, że jeden pobyt w pit stopie może pomóc nadrobić straty wynikające z posiadania wolnego auta. Wszystko wzięło w łeb po kolizji. Ostatecznie polski zawodnik finiszował na 18., przedostatnim miejscu, a jego kolega z zespołu przyjechał na metę za nim.
Przed kolejnymi zawodami w Barcelonie (10 maja) szefowie BMW zapowiadają zmiany techniczne w bolidach, ale Kubica jest pesymistą. - Nie sądzę, żeby w Hiszpanii nastąpiła rewolucja, trzeba spokojnie popracować - skomentował nasz kierowca.