Kubica do końca walczył z Nickiem Heidfeldem (32 l.) o lepsze miejsce w klasyfikacji generalnej. Polak pojechał w Abu Dhabi trochę za ostro i ostatecznie przegrał z Niemcem.
Najbardziej dramatyczny moment wyścigu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nastąpił na 42. okrążeniu. Polski kierowca zaatakował jadącego przed nim Sebastiana Buemiego z Toro Rosso. Młody Szwajcar nie odpuścił. Na końcu długiej prostej Kubica próbował wcisnąć się przed rywala, jednak ten odciął mu drogę. W efekcie bolid Polaka wykręcił pirueta, spadając na 10. miejsce.
- Było niebezpiecznie. Najpierw przesunął się w lewo, blokując wewnętrzną. Zjechałem więc w prawo i przy hamowaniu zepchnął mnie w stronę krawężnika - opowiada Kubica. - To było ryzykowne, bo nawet dotknęliśmy się przy 300 kilometrach na godzinę. Pierwszą część szykany przejechaliśmy bok w bok, musiałem przyciąć do prawej, bo nie miałem miejsca. Podbiło mnie na "tarce" i obróciłem się - dodaje Kubica, który jeszcze w piątek narzekał, że tor w Abu Dhabi jest zbyt łatwy i "wybacza błędy". Teraz sam z tego skorzystał. Gdyby tor miał nieco inną konfigurację, Polak zakończyłby wyścig na 42. okrążeniu
Kubica dojechał do mety, ale dopiero na 10. miejscu. Nick Heidfeld był piąty i wyprzedził Polaka o dwa punkty w klasyfikacji generalnej. Kubica wciąż ma jednak przewagę nad Heidfeldem: on już ma pracę na przyszły sezon, a "Quick Nick" - nie.
Dla Kubicy to koniec roku pełnego frustrujących momentów. W Abu Dhabi Polak został poproszony o skomentowanie całego sezonu. Odpowiedział jednym zdaniem:
Za rok będzie pięknie!
- Robert Kubica to kierowca tego samego formatu, co dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso. Liczymy, że osiągnie podobne sukcesy - mówi wprost Bob Bell (51 l.), szef zespołu Renault.
Dokładnie takie same oczekiwania ma sam zainteresowany. Kubica wielokrotnie krytykował zespół BMW za zbyt małe zaangażowanie, za to, że niemiecki team nie wykorzystywał szans, które się pojawiały.
Renault nie powtórzy błędów BMW. Francuski zespół wie, jak wygrywać. W 2005 i 2006 roku Renault zdobywało mistrzostwo świata wśród kierowców (Fernando Alonso) i konstruktorów. Także w poprzednim sezonie udawało im się wygrywać wyścigi, choć nikt na nich nie stawiał.
- Zawsze walczymy do końca - tłumaczy Bell.
Francuski zespół już w tym sezonie miał najlepszy silnik, zużywający najmniej paliwa. W nowym sezonie to będzie miało kluczowe znaczenie, bo w trakcie wyścigów nie będzie można tankować. Oszczędniejszy silnik oznacza mniej paliwa w bolidzie, a więc lżejszy i szybszy samochód.
Renault ten sezon miał nieudany, więc już wiele miesięcy temu skupił się na pracy nad nowym modelem. Dzięki temu możemy optymistycznie patrzeć w przyszłość: bardzo możliwe, że 14 listopada 2010 roku, na torze Interlagos w Brazylii, Robert Kubica będzie świętował medal mistrzostw świata!