W minioną niedzielę na torze w Indianapolis odbyła się 101. edycja słynnego wyścigu zaliczającego się do IndyCar Series. Rozgrywany jest on na dystansie 200 okrążeń, a na 53. doszło do dramatycznej sytuacji. Jay Howard prowadził uszkodzony samochód, uderzył w bandę i całkowicie stracił panowanie nad maszyną. Tej zablokowały się koła i zjechała nagle w kierunku środka trasy, gdzie z ogromnym impetem uderzył w nią bolid prowadzony przez Scotta Dixona.
Kierowca Chip Ganassi Racing nie był w stanie zareagować, odbił się od drugiego samochodu i wyleciał w powietrze odbijając się po drodze od okalającego tor płotu oraz wielokrotnie koziołkując. W pewnym momencie maszyna się zapaliła, a kibice zgromadzeni na trybunach wstrzymali oddech spodziewając się najgorszego.
Bolid Dixona roztrzaskał się na strzępy, ale samemu zawodnikowi na szczęście nie stało się nic poważnego. Zdołał opuścić kokpit o własnych siłach, podobnie jak Howard. Obaj zostali natychmiast przewiezieni do szpitala, a lekko rany w tym dramatycznym wypadku został też fotograf, który znajdował się niedaleko miejsca zdarzenia.
Wyścig wygrał Japończyk Takuma Sato. Co ciekawe w rywalizacji brał też udział znany z Formuły 1 Fernando Alonso, ale nie udało mu się dojechać do mety z powodu awarii samochodu.