Nie tak wyobrażaliśmy sobie występ Tomasza Golloba (42 l.) i Jarosława Hampela (31 l.) w Grand Prix Czech. Najlepsi polscy żużlowcy byli cieniami samych siebie. Ich słabszą dyspozycję wykorzystał trzeci z reprezentantów Polski - Krzysztof Kasprzak (29 l.), który sensacyjnie zajął drugie miejsce. Wygrał Brytyjczyk Tai Woffinden (23 l.). Zarówno Gollob, jak i Hampel liczyli na dobry występ na praskiej Markecie. Obaj lubią ten tor. Zawiódł szczególnie Gollob, który zajął szokująco niskie, przedostatnie miejsce. Stracił oczywiście pozycję lidera klasyfikacji generalnej. Spadł na piąte miejsce.
Niezadowolony Gollob podkreślał, że zaskoczył go stan praskiego toru. - Marketa mnie kocha albo nienawidzi. Teraz mnie nienawidziła i to nawet bardzo. Byłem wolny, nie trafiliśmy z ustawieniami. Nie wiem, co się stało z tym torem, ale z tego co słyszałem, dosypali tutaj nawierzchni i było zupełnie inaczej niż w ostatnich latach - powiedział dla sportowefakty.pl Gollob.
Hampel rzutem na taśmę awansował do półfinału, ale nie zdołał przebić się do finału. Polskie gwiazdy mogły z podziwem i zazdrością patrzeć na najbardziej niedocenianego z biało-czerwonych - Krzysztofa Kasprzaka. Żużlowiec Stali Gorzów jeździł kapitalnie. Kolejne zawody za dwa tygodnie w Cardiff.
