Wypadek Romaina Grosjeana już na pierwszy rzut oka mógł zmrozić krew w żyłach wielu fanów sportów motorowych. O ile najczęściej wypadki, które widujemy na torach również wyglądają na bardzo groźne, to rzadko oglądamy obrazki, w których kierowca uwięziony jest w płonącym bolidzie, co miało miejsce właśnie podczas Grand Prix Bahrajnu. Francuz już na początku wyścigu wylądował na barierkach energochłonnych, jednak jego pojazd szybko zamienił się w śmiertelną pułapkę. Interweniującym osobom na szczęście udało się wyciągnąć zawodnika, zanim doszło do tragedii, jednak poniósł on i tak dość duże obrażenia ciała. Przede wszystkim w wypadku ucierpiały jego ręce.
CZYTAJ TAKŻE: Skoczkowie będą w ciągłym STRESIE. Niemcy wpadli na SZOKUJĄCY pomysł, może dojść do ogromnego zamieszania
Niedługo po wypadku, Grosjean udostępnił zdjęcie w swoich mediach społecznościowych, na których mogliśmy zauważyć uśmiechającego się kierowcę, który miał mocno poparzone dłonie, obłożone specjalnymi bandażami, aby uniknąć kolejnych obrażeń. Od tamtych wydarzeń minęło już kilka miesięcy i Francuz postanowił podzielić się z dziennikarzami tym, co chodziło mu po głowie w tamtej chwili.
Zobacz także: Tak wyglądał wypadek Romaina Grosjeana podczas GP Bahrajnu.
Grosjean podzielił się szokującymi informacjami. Kierowca wyznał, że podczas siedzenia w płonącym bolidzie przez głowę przechodziły mu różne myśli. Wśród nich znalazły się także te, dotyczące jego dzieci. - Myślałem, że tam umrę i byłem na to gotowy - wyznał Romain Grosjean w rozmowie z dziennikarzem stacji SRF. - Uspokoiłem się i zrelaksowałem. Przede wszystkim zastanawiałem się, która część mojego ciała spłonie jako pierwsza. Wtedy pomyślałem jednak o moich dzieciach i stwierdziłem, że one nie mogą się wychowywać bez ojca.
Sprawdź: Norwegom nie spodobały się słowa Piotra Żyły? Jest odpowiedź ich trenera!
Francuski kierowca dochodzi do siebie z każdym kolejnym tygodniem. Po tamtych traumatycznych wydarzeniach zostały już tylko wspomnienia oraz blizny na dłoniach kierowcy.