Przed początkiem imprezy wszyscy kibice zadawali sobie pytanie, czy w końcu polski żużlowiec wygra na Stadionie Narodowym. W akcji mieliśmy czterech Polaków, a do półfinałów dostało się dwóch: Bartosz Zmarzlik i Szymon Woźniak. Widownia oczekiwała wielkiego triumfu Zmarzlika. To zresztą był jeden z pięciu zawodników Motoru Lublin. Pierwszy raz podczas Speedway Grand Prix widzieliśmy w akcji aż pięciu przedstawicieli jednego polskiego klubu.
Największym zaskoczeniem była słaba postawa Fredrika Lindgrena, który w Warszawie zawsze czuł się znakomicie. W walce o półfinały najbardziej imponował Jason Doyle. Australijczyk wygrał pierwszy półfinał, a drugi (Jack Holder) przegrał z Robertem Lambertem o... 0,005 s! Holder miał pretensje do Doyla za to jak został rozegrany ten wyścig (z którego i tak przez upadek odpadł Kai Huckenbeck). Istniały szanse, że w wielkim finale zobaczymy dwóch Polaków, ale Martin Vaculik wtrącił się między Bartosza Zmarzlika i Szymona Woźniaka.
W finale to Jason Doyle wystartował jak z procy! Bartosz Zmarzlik walczył z całych siły, by go dogonić, ale Australijczyk jechał jak artysta. Nie popełnił żadnego błędu! Doyle wygrał, a Zmarzlik po raz pierwszy w karierze wskoczył na drugie miejsce SGP na PGE Narodowym! Doyle został liderem klasyfikacji generalnej SGP. Rywalizacja na PGE Narodowym była drugą rundą zmagań.