– Pierwszy odcinek drugiej pętli odbywał się w warunkach, które w ogóle nie nadawały się do jazdy. Na nasze nieszczęście zaliczyliśmy wizytę w rowie i musieliśmy prosić o pomoc kibiców, żeby wrócić na trasę. Straciliśmy tam kilka minut – mówił Pieniążek.
Polski kierowca już w czwartek zapowiadał, że odcinek Tula zaważy o losach rajdu. Organizatorzy zmienili bowiem jego trasę w porównaniu do poprzedniego roku i bardzo ją utrudnili.
– Rzeczywiście tak było, jak mówiłem. Mnóstwo załóg miało tam olbrzymie problemy. Pułapki czyhały na wszystkich, stąd tak wielu kierowców miało problemy, a kilku nie zdołało już wrócić na trasę. To był bardzo ciężki dzień. Choć się na to nie zapowiadało, to ta druga pętla jednak bardzo dała w kość – dodał Polak.
Pieniążek zaczął dzień spokojnie. W pierwszej pętli na odcinkach zajmował kolejno miejsca siódme, ósme, piąte i dziesiąte. Niestety, strata urosła po pierwszym odcinku drugiej pętli, a na kolejnym Polacy jeszcze mieli problem z oponą, co też zaważyło na ich pozycji. Mimo tego do końca jechali ambitnie, zajmując m.in. na ósmym OS-ie drugą lokatę. Po piątkowych odcinkach tracą do lidera – Stephane’a Lefebvre’a – pięć i pół minuty.
– Musimy próbować na odcinkach, na których czujemy się pewniej, przycisnąć i patrzeć, jak wyglądają nasze czasy względem czołówki. Mam nadzieję, że sobota będzie pozytywna, bo te trasy dużo bardziej mi leżą – mówił Polak.
Problemy w piątek miało wielu kierowców, a dnia nie zdołali ukończyć m.in. Andreas Mikkelsen, Teemu Suninen i Ott Tänak. Na pierwszym odcinku drugiej pętli z drogi wypadł też drugi Polak startujący na Sardynii Kajetan Kajetanowicz, który do końca dnia nie pojawił się już na trasie i do Pieniążka traci ponad 25 minut.
W sobotę kierowcy mają do pokonania siedem odcinków specjalnych o łącznej długości blisko stu pięćdziesięciu kilometrów. 15. Rajd Sardynii zakończy się w niedzielę, gdy kierowcy na czterech odcinkach pokonają 42 kilometry.