Wiślanin jadący z Rafałem Martonem na mitsubishi zajął 72. miejsce na trzecim etapie i w "generalce" zajmuje 51. lokatę. Małysz ukończył etap, mimo że musiał się zmagać z problemami technicznymi. Podczas jazdy pomału schodziło powietrze z opony.
- Kiedy zarzuciło nam tyłkiem i poczuliśmy, że coś dobija, zatrzymaliśmy się. Opony na feldze już prawie nie było. Jechaliśmy na flaku ze trzydzieści kilometrów. To był ciężki moment, rajd daje w kość, auto trzęsie i człowiek ma dość - nie ukrywa "Orzeł z Wisły", który potem, po najechaniu na kamień, stracił dodatkowe pół godziny.