Na szczęście nie był to poważny wypadek. Citroen DS3 WRC Polaka zsunął się do rowu na zakręcie 5 km przed końcem oesu Hafren liczącego 32 km. Najprawdopodobniej krakowianin źle ocenił przyczepność nawierzchni podczas hamowania i - nie jadąc bardzo szybko - wyleciał z drogi.
Auto zjechało z trasy, obróciło się i pozostało na dachu, ale nie było poważnie zniszczone. Wszystko wskazywało, że mechanikom uda się je doprowadzić do porządku. Kubica mógłby więc wrócić do zmagań rajdowych w sobotę, ale z dopisaną 30-min karą czasową. To oczywiście koniec szans na dobre miejsce w rajdzie.
Przeczytaj koniecznie: BOKS. WALKA ADAMKA ODWOŁANA. Jest oświadczenie polskiego boksera
Po 3 odcinkach specjalnych Kubica zajmował dobre 7. miejsce, choć do najlepszych kierowców świata tracił dużo. Lider rajdu Francuz Sebastien Ogier wyprzedzał Roberta o 35 s.
Polak wyraźnie zwracał uwagę, że zmiana pilota w ostatniej chwili skomplikowała mu życie. Po wycofaniu się Macieja Barana Kubica musiał się przestawić na zupełnie inny system notatek, przekazywanych w dodatku w języku włoskim. - To nie jest komfortowa sytuacja, bo pilot odgrywa bardzo ważną rolę, a cała dotychczasowa praca jest bezużyteczna - nie ukrywał. - Z Michelem staraliśmy się nie szarżować, gdy nie czuliśmy się pewnie, a przycisnąć, gdy to było możliwe.