Przed laty Robert Kubica miał wszystko, by zrobić oszałamiającą karierę w Formule 1. Wielki talent, nieustępliwość i charakter do ciężkiej pracy. Jego bezkompromisowa jazda na torach całego świata spowodowała, że karierę krakowianina śledziła nie tylko cała Polska, ale też wszyscy kibice królowej sportów motorowych na świecie. Przyszedł jednak luty 2011 roku. Korzystający z końcówki przerwy między sezonami Kubica wystartował w rajdzie Ronde di Andora. Ta decyzja zmieniła całe jego życie. Na jednym z odcinków Polak stracił panowanie nad samochodem i wbił się w barierki przy jezdni. Wszystko wyglądało koszmarnie. Kubica trafił do szpitala i do dziś jest mocno pokiereszowany po straszliwym wypadku. Dopiero po dziesięciu latach zdecydował się sam opowiedzieć o koszmarze, a wstrząsającą relację znajdziecie w poniższej galerii.
Wypadek Roberta Kubicy
Robert Kubica po wypadku trafił szybko do szpitala. Lekarze podjęli z miejsca decyzję o operacji. Polakiem opiekowali się najlepsi z najlepszych. Mimo tego, nie było pewne czy ręka Roberta Kubicy zostanie uratowana. W pewnym momencie ze szpitala napływały fatalne informacje o tym, że zagrożone jest w ogóle życie kierowcy. Walka o jego uratowanie została zakończona sukcesem. Choć Robert Kubica dzisiaj znowu jeździ szybkimi autami, to ma świadomość swoich ograniczeń, które widać gołym okiem.
Robert Kubica po wypadku
Po powrocie do sportu Robert Kubica nie chciał otwarcie rozmawiać o koszmarze, związanym z feralnym dniem podczas Ronde di Andora. Zamiast skupiać się na wypadku i przeszłości, wolał patrzeć w przyszłość. Krakowianin po dekadzie zdecydował się uchylić rąbka tajemnicy i z jego wstrząsającej relacji wyłania się straszliwy obraz. Sam nie mógł długo zaakceptować tego, co się wydarzyło i swoich ograniczeń. Więcej w galerii poniżej!