Rudowłosy gwiazdor był już mistrzem wagi junior średniej, ma też pasy wagi lekkiej, a teraz zrobił „wycieczkę” kategorię wyżej do superśredniej i zgarnął kolejny skalp. – To jednorazowy wyskok. Chcę dołączyć do grona wybitnych Meksykanów, którzy zdobywali pasy w trzech wagach – zapowiadał przed walką z Rockym „Canelo”. Udało mu się.
To była walka do jednej bramki. Już w pierwszej rundzie Meksykanin ciosem na wątrobę posłał Brytyjczyka na deski. Fielding wstał i później nawet kilka razy trafił Alvareza, ale nie był w stanie zmienić obrazu pojedynku. Canelo z precyzją szwajcarskiego chronometru rozbijał doły rywala i pod koniec 2. rundy ponownie zafundował mu randkę z matą.
3. runda była prawdziwą egzekucją. Fieldig najpierw padł po mocnym lewym Canelo i choć wstał, za chwilę znów znalazł się a macie po serii ciosów w tułów. Sędzia ringowy skrócił męki zawodnika i słusznie zakończył nierówny pojedynek.