Wszystko miało miejsce w sierpniu 2016 roku. Trzy dni przed rewanżową walką Conora McGregora i Nate'a Diaza odbyła się konferencja prasowa z udziałem obu zawodników. Atmosfera była gorąca. Amerykanin postanowił opuścić salę, ale zanim wyszedł pokazał rywalowi środkowy palec i obrzucił go kilkoma epitetami. Wywiązała się szamotanina słowna, która przerodziła się w rękoczyny. Zawodnicy chwytali co mieli pod ręką i rzucali w siebie najróżniejszymi przedmiotami. Podobno irlandzki fighter rzucił w kierunku Diaza puszką, a ta trafiła w głowę Williama Pegga, który zabezpieczał konferencję prasową jako ochroniarz.
Pegg przypomniał sobie o tamtym incydencie i zamierza pozwać McGregora o odszkodowanie. Twierdzi, że jego leczenie kosztowało ponad 3 tysiące dolarów i domaga się od Irlandczyka 72 tysięcy. Obóz McGregora zapewnia, że zawodnik nie ma nic do czynienia z tą sprawą. Wygląda jednak na to, że sąd zweryfikuje stanowiska obu stron. Ciekawe, dlaczego ochroniarz przypomniał sobie o tym incydencie dopiero teraz? Przecież mógł skierować sprawę do sądu już wcześniej. Może dotarły do niego informacje, że Irlandczyk zarobił na walce z Mayweatherem od 30 do 100 milionów dolarów? Tyle, że pojedynek z Diazem dał McGregorowi 11 milionów, więc rzeczone 72 tysiące stanowi kropelkę w morzu. Cóż, najwyraźniej uderzenie puszką nie było błahą sprawą. Może Pegg na jego skutek ma braki pamięci, które stopniowo się wypełniają?
Sparaliżowany po walce pięściarz dostanie ogromne odszkodowanie
Andrzej Kostyra: Wybili polskich ciężkich
Zimnoch brutalnie znokautowany