"Super Express": - Jak pan skomentuje wyniki badań Adamka i Kosteckiego?
Michał Rynkowski: - W wypadku Adamka sprawa nie powinna wyjść na jaw, bo w świetle prawa jest czysty. Wykryto u niego śladowe ilości boldenonu i jest możliwość, że jego organizm wytworzył to naturalnie. W ciele Kosteckiego wykryto dopalacze, stanozolol i gonadotropinę kosmówkową, zwaną hCG. Nie ma wątpliwości, że pięściarz przyjmował coś zewnętrznie, bo hCG to hormon produkowany wyłącznie przez... kobiety w ciąży. Może wytworzyć je mężczyzna, ale tylko w wypadku choroby lub nowotworu.
- Dlaczego Adamek uniknie konsekwencji, skoro w momencie badania boldenon był na liście środków zakazanych?
- Boldenon wciąż jest na tej liście, zmienił się tylko próg. Światowa Agencja Antydopingowa dyskutowała na temat boldenonu od września i zdecydowała, że 1 stycznia podniesie ten próg, bo obecność boldenonu mogą powodować bakterie lub specyfika organizmu. Wyniki badań ukazały się po tym terminie, więc Adamek jest oczyszczony z zarzutów.
- Dlaczego zatem wyniki badań zostały ogłoszone dopiero cztery miesiące po gali?
- Badania przeprowadzono w laboratorium zakładu badań antydopingowych przy Instytucie Sportu. Zawiodła komunikacja na linii laboratorium - organizator gali. To organizator powinien odebrać wyniki od laboratorium, ale tego nie zrobił i Instytut Sportu po jakimś czasie zorientował się, że leżą u niego próbki. Instytut sam skontaktował się z organizatorem gali, choć nie miał takiego obowiązku, tym bardziej że nie otrzymał należności finansowej za wykonane badania.
Dawid Kostecki ma ostatnią szansę. Czy próbka "B" go uratuje?
- Co będzie dalej?
- Komisja antydopingowa pełni teraz jedynie funkcję doradczą, odpowiednie kroki musi podjąć organizator gali. Kostecki może jeszcze poprosić o badanie próbki B, ale przy takim przekroczeniu normy prawdopodobnie wynik wciąż będzie niekorzystny.