Haye odważny był tylko przed walką. Gdy przyszło do pojedynku, włączył wsteczny bieg i pozostawał na nim do ostatniej, dwunastej rundy. Dopiero wtedy ruszył do ataku, zadał kilka serii ciosów. Jedna z nich oszołomiła Wałujewa.
Po walce Haye tłumaczył się, że w pierwszej rundzie doznał stłuczenia łokcia, a w drugiej - złamania ręki.
Sędziowie kontrowersyjnie wytypowali zwycięstwo Haye'a stosunkiem głosów 2 do remisu: 116-112, 116-112 i 114-114. W całym pojedynku padło niewiele ciosów. Wałujew gonił rywala i zadawał bardzo mało ciosów, Haye dopasował się do niego, nie wykorzystywał olbrzymiej przewagi w szybkości. Ale to jemu sędziowie dali wygraną i został nowym czempionem WBA w wadze ciężkiej.
Widowisko reklamowane było jako walka Dawida z Goliatem ze względu na szokującą dysproporcję w warunkach fizycznych: Goliat Wałujew (213 cm wzrostu, 216 cm zasięg rąk, 143,3 kg wagi) miał nad Davidem Hayem aż 22 cm przewagi we wzroście, 18 cm w zasięgu rąk i 44,9 kg w wadze. Dawid znów wygrał z Goliatem, ale w przeciwieństwie do biblijnego pojedynku pozostają wątpliwości co do tego, kto był lepszy.