„Super Express”: - Chyba mocno się nie napracowałeś na gali w Tarnowie, bo wiele walk kończyło się bardzo szybko.
Grzegorz Proksa: - To, czego brakowało nam na początku gali, na koniec dał nam Mateusz Masternak. Świetnie rozegrał tę walkę z Mabiką taktycznie. Wiadomo, że szukał czegoś więcej, ale jego rywal szczelnie blokował, był twardy i odporny na ciosy. Co do pozostałych pojedynków, też miały swoją historię. Wiadomo, że faworyci wygrali, ale trzeba pogratulować wszystkim zwycięzcom, bo zrobili to, co do nich należało. Z Łukaszem Różańskim na czele.
- Do walki Łukasza wrócimy, ale chciałem porozmawiać jeszcze o Masternaku. Tą walką pokazał, że boks zawodowy to jego miejsce?
- Wiesz, co mnie zaskoczyło? Wydaje mi się, że on wziął ten pojedynek „na świeżości”. Miał mało sparingów przed tą walką i na tym głodzie zaprezentował się fenomenalnie wydolnościowo. Zero zadyszki, zero kryzysów, tylko pełna kontrola, niezła szybkość i dobre kombinacje. Może nie do końca jeszcze współgrał timing, bo wydawało mi się, że Mateusz momentami był delikatnie spóźniony, ale za ten występ i tak dam mu szóstkę. To duży przeskok z 3 rund w boksie olimpijskim, na 10. A to nie sprawiło mu żadnego problemu.
Grzegorz Proksa ujawnia PATOLOGIE w polskim boksie. „Nie ma szans na sukces”
- Na plus na pewno też eksplozywny debiut Rafała Wołczeckiego.
- Naprawdę mnie zaskoczył. Widać w nim ogromny potencjał bokserski. Rywal ostro na niego ruszył, ale Rafał zachował olimpijski spokój, wystrzelił lewy sierpowy i zgasił mu światło. A potem pozostało mu tylko dobić przeciwnika.
- Ze świetnej strony pokazał się też młodziutki Maciej Marchel z Białegostoku. To perełeczka polskiego boksu?
- Zdecydowanie tak, bez dwóch zdań! To był pokaz umiejętności tego chłopaka i to w tak młodym wieku! Dodatkowo, to brązowy medalista mistrzostw Europy młodzików, na które pojechał, będąc rok młodszy od rywali. W tym roku ME zostały odwołane i to straszny niefart, bo jestem przekonany, że Maciek byłby kandydatem do złotego medalu. Jestem pełen podziwu dla tego chłopaka, trenera Piotra Jankowskiego i rodziców, którzy mocno go wspierają. To jest właśnie droga, którą powinniśmy podążać.
Oto przyszłość polskiego boksu? 14-letni Maciej Marchel chce pójść w ślady Jerzego Kuleja
- Niestety, nie zabrakło też elementów kabaretu. Mam tu na myśli rywala Łukasza Różańskiego Ozcana Cetinkayę.
- Myślę, że sam Łukasz jest bardzo zawiedziony. Podszedł po walce do naszego stanowiska komentatorskiego, tłumaczył, że nie wiedział, że rywal pokaże coś takiego, bo w innych walkach prezentował się inaczej. Widać było, że Cetinkaya wyszedł tylko po wypłatę i szukał okazji, by przyklęknąć. Dostał bombę, a pokazywał, że się poślizgnął… no, kabaret. Nie wiem, czy takie walki Łukaszowi są potrzebne, bo nie wnoszą nic do jego kariery. Nie rozwija się dzięki nim.
- Wszyscy już mówią otwarcie, że w kolejnym pojedynku Różański zmierzy się z Arturem Szpilką. Jak zapatrujesz się na ten pojedynek?
- To ciekawa propozycja, bo po dwóch stronach mamy dwa znaki zapytania. Gdzie dziś jest Łukasz i gdzie dziś jest Artur? Jak na polski rynek to bardzo ciekawe zestawienie.
Łukasz Różański WŚCIEKŁY po walce z BUMEM. „Chyba nie chciał boksować” [WIDEO]
- Niedawno zostałeś członkiem zarządu Polskiego Związku Bokserskiego, gdzie zostałeś wybrany na v-ce prezesa do spraw boksu zawodowego.
- W tym tygodniu mieliśmy zarząd, gdzie zostały przydzielone role, ale na początku października czeka nas dłuższe posiedzenie i wtedy dowiem się jak prezes Grzegorz Nowaczek widzi moją pracę dla związku. Nie ukrywam, że chciałbym też pracować przy boksie młodzieżowym i to nie tylko ze względu na boksującego w kadetach syna. Chciałbym wprowadzić jak najwięcej zmian w tym obszarze, bo widzę, że możemy poprawić kwestię pracy z najmłodszymi.
Idzie nowe w polskim boksie? Grzegorz Proksa w zarządzie PZB! [ROZMOWA]