Dawid Kostecki

i

Autor: Tomasz Radzik Dawid Kostecki zmarł w więzieniu na Białołęce

Nowe sensacyjne doniesienia ws. śmierci Kosteckiego. Współwięzień wykonał rozpaczliwy telefon?

2019-08-18 11:25

Choć od śmierci Dawida Kosteckiego upłynęły już ponad dwa tygodnie, to temperatura wokół tego tematu cały czas jest bardzo wysoka. Dzieje się tak za sprawą wiadomości, które regularnie napływają ze strony rodziny i pełnomocników zmarłego - nie wierzą oni w oficjalną informację o tym, że pięściarz zginął poprzez samobójstwo. Teraz dodatkowo pojawiła się zaskakująca informacja z bliskiego otoczenia "Cygana", o czym pisze "Gazeta Wyborcza".

Przypomnijmy - Kostecki stracił życie 2 sierpnia tego roku w Areszcie Śledczym Warszawa-Białołęka, gdzie został przewieziony z Rzeszowa, gdyż miał zeznawać w sprawie oskarżonego o rozbój Tomasza G., który przebywał w tym samym areszcie. Sam sportowiec był w trakcie odbywania kary 5 lat i 100 dni pozbawienia wolności. Do momentu złożenia zeznań pięściarz jednak nie doczekał. Oficjalnie poinformowano o tym, iż zginął on w wyniku powieszenia się w celi, ale w tę wersję od początku nie wierzy rodzina. Jej pełnomocnicy zaś, Roman Giertych i Jacek Dubois, regularnie ujawniają ustalenia mające ukazywać, że w sprawę była zamieszana osoba trzecia (lub osoby trzecie).

Teraz do wszystkiego dochodzi jeszcze jeden wątek. Jak podają dziennikarze "Gazety Wyborczej", otrzymali oni telefon z więzienia od dobrego znajomego Kosteckiego, Macieja M., który również miał zeznawać wraz z "Cyganem". Dwa tygodnie po śmierci kolegi miał jednak próbować targnąć się na swoje życie, po czym trafił na oddział zamknięty do szpitala psychiatrycznego w Krakowie. I to właśnie ze stolicy Małopolski osadzony skontaktował się z mediami.

Jak pisze "Gazeta Wyborcza", według M. Kostecki nie popełnił samobójstwa, a zginął z powodu zbyt dużej wiedzy na temat tzw. "afery podkarpackiej". Dotyczy ona relacji policji z właścicielami domów publicznych w Rzeszowie, których klientami mieli być m.in. znani politycy, nagrywani w sytuacjach intymnych. Po wizycie w Krakowie, M. został przetransportowany do szpitala przy zakładzie karnym nr 2 w Łodzi, skąd ponownie skontaktował się z dziennikarzami informując, iż znalazł w swojej celi gwoździe i pokazał je do kamery informując, że nie ma zamiaru zrobić sobie nimi krzywdy. Mężczyzna boi się o własne życie na tyle, że odmówił również przyjmowania leków. Dodał także, iż w niewybrednych słowach wychowawca zakładu karnego w Rzeszowie miał mu sugerować, że lepiej, aby popełnił samobójstwo.

Prokuratura niezmiennie informuje, że do śmierci Kosteckiego doszło w wyniku ucisku pętli na szyi.

Najnowsze