Śmierć Artura Walczaka sprawiła, że w środowisku sportowym zaczęto poważnie zastanawiać się nad bezpieczeństwem walk na „liście”, które organizuje federacja Punchdown. Na piątej gali tej organizacji, która odbyła się 22 października we Wrocławiu, doszło do tragicznego wypadku – Artur Walczak został ciężko znokautowany i w stanie krytycznym trafił do szpitala. Mimo tygodni walki, jego życia nie udało się uratować – „Waluś” odszedł 26 listopada w wieku 46 lat, a przyczyną śmierci była niewydolność wielonarządowa spowodowana nieodwracalnym uszkodzeniem centralnego układu nerwowego. Na uroczystościach pojawiło się sporo znanych sportowców – przyjaciel „Walusia” Piotr Witczak czy inny strongman, Krzysztof Radzikowski.
Przyjaciele przyszli pożegnać Artura Walczaka
Na uroczystościach pogrzebowych nie mogło zabraknąć Piotra „Bonusa BGC” Witczaka – zawodnika Punchdown, a prywatnie przyjaciela Artura Walczaka. Wśród tłumu żałobników można było dostrzec także Krzysztofa Radzikowskiego, który tak jak „Waluś” startował w przeszłości na zawodach strongman. W ostatniej drodze towarzyszyli mu także inni zawodnicy, którzy startowali w walkach na liście.
Artur Walczak spoczął w grobie z rodzicami. Urna z prochami złożona w mogile
Artur Walczak spoczął na cmentarzu w rodzinnym Gnieźnie. Strongman i zawodnik sportów walki został złożony do grobu wraz ze swoimi rodzicami. Najbliżsi Walczaka zdecydowali się na skremowanie jego ciała.