- Z wykształcenia jestem masarzem, w rzeźni pracuję dopiero od trzech lat - mówi Szot, wychowanek Henryka Średnickiego (55 l.), jedynego polskiego mistrza świata amatorów.
- Wcześniej boksowałem amatorsko i z tego się utrzymywałem. Teraz jestem zawodowcem w grupie Tomasza Babilońskiego, ale nie mam ani stypendium, ani stałej pensji. Dostaję pieniądze tylko za walki, więc żeby utrzymać dwóch synów i żonę, muszę pracować. Zresztą, lubię tę robotę, kiedyś sam otworzę masarnię i będę robił najlepszą kiełbasę w województwie!
Przeczytaj koniecznie: Bokser Dariusz Snarski: Sędziowie to mafia!
Szot to twardy i ambitny facet. Siedem razy był mistrzem Polski amatorów, występował na mistrzostwach świata i Europy, ma na koncie zwycięstwa nad najlepszymi. Za wywalczone pieniądze sam zbudował dom w rodzinnym Postępie niedaleko Częstochowy.
- Jako amator potrafiłem bić najlepszych na świecie, pokonałem między innymi mistrza olimpijskiego. Nikogo się nie boję, jeśli odpowiednio się przygotuję, mogę boksować z każdym - twierdzi.
- Po ostatniej remisowej walce doszedłem do wniosku, że muszę się całkowicie poświęcić boksowi. Przede mną jeszcze dwa lata poważnego boksowania, wierzę, że o tytuły.
Szot wychował się na filmach o Rockym, widział wszystkie części. W czasie pracy w rzeźni trenuje podobnie, jak filmowy bohater - bijąc w półtusze w chłodni jak w worek treningowy.
Patrz też: Tomasz Adamek trafia jak snajper (GALERIA)
- Chcę się w ten sposób jak najlepiej przygotować do najbliższej walki. Metody są nietypowe, bo właśnie taki będzie pojedynek. Z Niemcem Borisem Bergiem będę walczył... w kopalni soli w Wieliczce, 300 metrów pod ziemią - mówi podekscytowany Szot.
- Biłem się w wielu miejscach na całym świecie, ale w takim jeszcze nie. Podobno ta gala ma się znaleźć w Księdze rekordów Guinnessa, bo nikt czegoś takiego jeszcze nie zorganizował!
Zobacz jak trenował słynny Rocky: