Saleta przez lata zdobywał swoją popularność za sprawą osiągnięć w boksie oraz kick-boxingu. Wrocławianin w trakcie swojej bogatej kariery wywalczył m.in. mistrzostwo świata w kick-boxingu, a także mistrzostwo Polski czy Europy w boksie zawodowym. Tak wielkie sukcesy nie przeszły oczywiście bez echa i spowodowały, że 53-letni obecne mężczyzna zyskał sporą sławę. Do dzisiaj jego poczynania reuglarnie śledzi sporo fanów, z którym były pięściarz utrzymuje kontakt m.in. za pomocą mediów społecznościowych.
Popek na ciężkim treningu
Teraz za pomocą tej drogi Saleta przekazał jednak swoim sympatykom smutne wieści. W wieku trzech lat w środę odszedł bowiem ukochany pies ekspięściarza, Franek. Buldog francuski został zaadoptowany przez wrocławianina w ubiegłym roku. Był wówczas po wypadku, a ogólny stan jego zdrowia należał niestety do kiepskich. Weterynarze zdecydowali się wówczas amputować zwierzęciu łapę. Sportowiec jednak roztoczył nad nim swoją opiekę, ale w ostatnich dniach musiał przełknąć ogromny bół rozstania się z czworonogiem.
Przemysław Saleta już w przeszłości przstrzegał, że zanim ktoś zdecyduje się na adopcję buldoga francuskiego powinien się poważnie zastanowić, czy aby na pewno chce to uczynić. Psy te - mimo że piękne i przyjacielskie - są bowiem obarczone genetycznie wieloma schorzeniami. Gdy zaczynają się problemy, ich opiekunowie często muszą wydać spore sumy pieniędzy, aby zachować czworonogi w zdrowiu. "To nie jest rasa dla każdego" przestrzegał niegdyś pięściarz samemu pielęgnując Franka, który już niestety odszedł.