Propozycja walki z Witalijem Kliczką pojawiła się około dwóch tygodni temu. - Początkowo oferta była jednak trudna do zaakceptowania - wyjaśnia Zbarski. - To żadna sztuka podpisać kontrakt. Sztuką jest zrobić to mądrze. Wierzę w wygraną Alberta, dlatego bardzo długo negocjowałem z obozem Kliczki, konkretnie z Berndtem Boentdem i Shellym Finkielem, warunki kontraktu po ewentualnym zwycięstwie Alberta.
Zobacz galerię zdjęć Sosnowskiego
Pojedynek odbędzie się 29 maja na stadionie Schalke Gelsenkirchen, mieszczącym 60 tysięcy widzów. Transmisje przeprowadzą telewizje z kilkudziesięciu krajów na całym świecie.
Patrz też: Albert "Smok" Sosnowski pławi się w luksusie
- Witalij Kliczko mógł walczyć praktycznie z każ-dym rywalem z pierwszej piętnastki rankingu WBC, bo to dobrowolna obrona tytułu. Początkowo kandydatów było czterech: Powietkin, Solis, Wałujew i właśnie Albert - zdradza nam Zbarski. - Najpierw odpadli Powietkin i Solis, bo jako pretendenci numer 1 nie chcieli ryzykować. W grze pozostali wtedy Wałujew i Sosnowski. Wybrany został Sosnowski.
Przeczytaj koniecznie: Sosnowski z raperami
- Dlaczego? - pyta retorycznie Zbarski. - Bo Sosnowski ma fantastyczny bilans walk, 45 zwycięstw, tylko 2 porażki i pas mistrza Europy, który w Niemczech jest bardzo dużo wart.
Promotor przyznaje, że sam się nie spodziewał, iż uda mu się doprowadzić do walki z Witalijem Kliczką na takich warunkach. - Dla mnie to już szczyt szczytów - wyjaśnia. - Lepsze może być tylko zwycięstwo, ale to już jest w rękach Alberta. Jestem pewny, że postawi Kliczce dużo trudniejsze warunki niż Kevin Johnson w poprzedniej walce. Co tu dużo mówić: jedziemy po zwycięstwo!
Albert Sosnowski 9 kwietnia w Londynie miał walczyć z Audleyem Harrisonem (39 l.), mistrzem olimpijskim z Sydney, w obronie tytułu mistrza Europy. Pojedynek oczywiście został odwołany. - Albert wciąż dzierży ten pas, do 18 czerwca ma czas na dobrowolną obronę - tłumaczy Zbarski.