Dotychczas tylko trzech Polaków dostąpiło zaszczytu występu w walce wieczoru na gali pokazywanej przez HBO - Tomasz Adamek, Andrzej Gołota i Grzegorz Proksa. Czwarty będzie Sulęcki, który zmierzy się z byłym mistrzem świata wagi średniej Jacobsem, choć wcześniej wydawało się, że Polak powalczy z Vanesem Martirosyanem o miano pretendenta numer 1 do tytułu WBC w wadze junior średniej (mistrzem jest Jermell Charlo). - Jak tylko usłyszałem nazwisko Jacobs, od razu zapaliła mi się lampeczka. Walka z nim na wielkiej antenie HBO jest więcej warta niż pojedynki z Martirosyanen i Charlo razem wzięte - powiedział "SE" Sulęcki, który na tę zmianę nie może narzekać, również z powodów finansowych. Według naszych szacunków za walkę z Martirosyanem zarobiłby 20-30 tys. dolarów na rękę, a z Jacobsem - ok. 10 razy więcej.Pięściarz z Warszawy chce, by przygotowania były zapięte na ostatni guzik.
- To moja życiowa szansa i nie chcę niczego później żałować. Chcę wynająć mieszkanie i na 6-7 tygodni wyprowadzić się od rodziny, by skupić się tylko na treningu. Muszę wyhodować w sobie takiego skurczybyka - uśmiecha się "Striczu". W jego narożniku ponownie stanie Andrzej Gmitruk, który rozważa również wyjazd z zawodnikiem na sparingi do Anglii.
- Nie mogę się doczekać pojedynku z Sulęckim. On jeszcze nie przegrał i będzie starał się wyrobić sobie nazwisko na zwycięstwie ze mną - zapowiada Amerykanin, który jest wyraźnym faworytem walki.