Choć w Wotore zawodnicy biją się na gołe pięści, to w przypadku Wacha będzie inaczej.
- Ja będę miał na sobie te małe rękawice od MMA. Gdybym wyszedł bez nich, to po jedynym, góra dwóch ciosach miałbym na maksa rozwalone ręce. Pojedynek odbędzie się jednak na zasadach boksu - powiedział nam Wach.
Pięściarz z Krakowa z zawodowym boksem nie zamierza kończyć.
- W maju stoczę walkę charytatywną, potem w wakacje normalną i pod koniec roku chciałbym coś dużego. Ja się wyzwań nie boję, kiedy tylko mam jakiś wpływ na to, z kim walczę, to zawsze wybieram najlepszych. Tylko tak można się ciągle rozwijać - dodał.
Wach zadebiutuje w Wotore w październiku.
- Nie znam jeszcze rywala, ale nazwisko przeciwnika nie ma dla mnie znaczenia. Będę chciał wygrać bez względu na to, kogo mi dadzą. Miałem kilka propozycji z różnych federacji, ale to ludzie z Wotore byli najkonkretniejsi. Przyjechali do mnie do Warszawy, potem do Krakowa no i się skusiłem. To będzie taka odskocznia od normalnego boksu, ale trening niczym różnić się nie będzie. Nie wszystkim to się podoba, ja sam też zdaję sobie sprawę, że 95 proc. moich decyzji jest złych i głupich, ale na końcu to ja wychodzę do ringu i to ja za wszystko odpowiadam. Jestem kapitanem na tym statku i to się nigdy nie zmieni - zakończył Wach.