Od czasu walki z Greenem polski mistrz narzekał na ból lewej ręki. Wczoraj poszedł do doktora Śmigielskiego. - Po prześwietleniu okazało się, że jest złamana w nadgarstku. Green miał twardą szczękę, ale nie myślałem, że aż tak - śmieje się "Diablo". - A może to po prostu ja biję mocniej, niż wszyscy myśleli...
Ze złamaną ręką Włodarczyk poleci w przyszłym tygodniu na kongres federacji WBC w Las Vegas. Do domu wróci na święta. - Najchętniej nigdzie bym nie jechał, ale jako mistrz świata mam pewne obowiązki - tłumaczy bokser, który zapewnia, że w mieście hazardu nie wyda wszystkich pieniędzy zarobionych na walce z Greenem. - W ogóle nie ciągnie mnie do kasyn, to nie mój klimat - mówi.