Debiut Tomasza Adamka w FAME MMA przebiegł zgodnie z oczekiwaniami. Podczas sobotniej gali zmierzył się z Patrykiem "Bandurą" Bandurskim i nie miał większych problemów, aby rozprawić się ze znanym jutuberem. Różnica klas była widoczna na tyle, że nawet osoby nie znające się na sportach walki mogły ją dostrzec. Adamek po gali FAME MMA 21 miał niemal od razu wrócić do domu i w niedzielę wylatywał z Warszawy do Stanów Zjednoczonych. Ostatecznie jednak nie przetransportował się za ocean, o czym poinformował w rozmowie z "Faktem".
Tak miał zachowywać się Adamek na pokładzie samolotu
- Siedziałem już w samolocie lecącym do USA. Nagle podeszła do mnie stewardesa. Usłyszałem, że jestem pijany i że nie mogę lecieć. A to kompletna bzdura. Po sobotniej walce w Gliwicach wypiłem trochę wina, rano jedno piwko i to wszystko. Jestem poobijany, mam podbite oko, więc może pomyśleli, że biłem się po pijaku. To skandal! Tak tego nie zostawię. Już dzwoniłem do prawnik - powiedział Adamek w rozmowie z "Faktem".
Z nieoficjalnych informacji, do jakich udało się dotrzeć "Super Expressowi" wynika, że z pokładu samolotu, decyzją kapitana, wyproszony został agresywnie zachowujący się pasażer, który miał używać obelżywych słów w stosunku do załogi. Zestawiając tłumaczenie Adamka i nieoficjalne informacje "Super Expressu" można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że ów pasażer to właśnie były mistrz świata. W oficjalnym komunikacie LOT nie podaje żadnych szczegółów. - Uprzejmie informujemy, że nie udzielamy szczegółowych informacji na temat naszych pasażerów - czytamy w odpowiedzi rzecznika prasowego polskich linii lotniczych na pytanie, o zachowanie Tomasza Adamka.
Listen on Spreaker.