Anglik Carl Froch (32 l.) zapewnia, że udało mu się obronić w beznadziejnej sytuacji mistrzostwo świata, dlatego że ma polski charakter.
- Wielu odradzało mi boksowanie za oceanem, w USA, i to z rywalem, który jako jeden z nielicznych w XXI wieku był absolutnym mistrzem świata. Ale ja lubię ryzyko. Znokautowałem Taylora i udowodniłem, że mam charakter czempiona - mówi Carl Froch.
"Super Express": - Przegrywałeś do ostatniej rundy...
- Ale jestem bokserem na 15 rund. Mogłem walczyć z Taylorem jeszcze dwie lub trzy rundy i spokojnie bym wytrzymał. Może to wyglądało, jakbym miał ogromne problemy, ale ja wiedziałem, że w końcu go dopadnę. I dopadłem, ciosy "Kobry" (przydomek Frocha - przyp. red.) znów okazały się jadowite...
- Skąd masz takie zdrowie?
- Zawsze podkreślam, że płynie we mnie polska krew (dziadek i babcia ze strony ojca są Polakami - przyp. red.). Mówiłem już wam kiedyś, że uwielbiam Mariusza Pudzianowskiego. Może nie jestem silny tak jak on, ale też mam charakter, nigdy nie odpuszczam. To cechuje wielu Polaków - nawet tych, którzy niewiele mają wspólnego ze sportem.
- Wiesz, że twoją walkę z Taylorem oglądały setki tysięcy Polaków i dowiedzieli się o twoim polskim pochodzeniu...
- Nawet nie wiedziałem, że była u was transmisja z tej walki. Chyba będę musiał porozmawiać z moim menedżerem i wybrać się do Polski, aby zorganizować jakieś spotkania promocyjne. I może wreszcie uda mi się spotkać "Pudziana" (śmiech).
- Z kim chciałbyś teraz walczyć? Mówi się o pojedynku z Joe Calzaghe.
- Na tę walkę nie ma szans. Rozmawiałem z Joe i jego przedstawicielami. Nie wróci już na ring. Cóż, w tej sytuacji spróbuję zdobyć absolutne mistrzostwo świata wagi super średniej. Powalczę we wrześniu albo z mistrzem świata WBA Mikkelem Kesslerem, albo IBF Lucianem Bute. Teraz chcę trochę odpocząć.
- Gdzie i z kim?
- Z moją dziewczyną Rachel jedziemy na ślub znajomych na Kubę. Po powrocie do Anglii mam zamiar jeszcze trochę czasu poświęcić dziennikarzom, a następnie wybieramy się do jakiegoś pięknego miejsca na wakacje.
- W telewizji pokazywali Rachel, jak strasznie się denerwowała, gdy w 3 rundzie wylądowałeś pierwszy raz w karierze na deskach...
- Rachel Cordingley jest modelką. To wspaniała dziewczyna. Sam zresztą widziałeś, jak wygląda. Jej zdjęcia robią furorę w Internecie. Faceci się za nią oglądają, ale z drugiej strony wiedzą kim jestem, dlatego nawet nie próbują jej podrywać (śmiech). Rachel mocno mnie wspiera. Stara się mnie dopingować podczas treningów oraz pojedynków na ringu. Jesteśmy ze sobą pół roku. Kto wie, może kiedyś znajdę trochę czasu i zabiorę ją do Polski, aby pokazać, skąd pochodzą moi dziadkowie. Jestem pewien, że spodobałoby się jej w waszym kraju.