- Wczoraj przewidziałem nokaut. Ambicje i kasa nie mogą być górą nad rozsądkiem, szkoda zdrowia - napisał na swoim profilu na Twitterze Zbigniew Boniek. Jak widać prezes PZPN też uważnie śledził walkę Szpilki, ale nie miał dla niego tylu ciepłych słów, co kibice i niektórzy eksperci.
Artur Szpilka: Z Wilderem walczyłem ze złamaną ręką
Na temat porażki Polaka z Deontayem Wilderem wypowiedział się też były mistrz świata w wadze półciężkiej Dariusz Michalczewski. Jego zdaniem przegrana walka to efekt nieudolności promotora Szpilki, Andrzeja Wasilewskiego. "Tiger" uważa, że Amerykanin to zdecydowanie za wysoka półka dla naszego pięściarza.
- U nas boks i ten cały biznes są jeszcze niedojrzałe. Trzeba mieć wyczucie w świecie i się znać jeżeli jest się promotorem. A Andrzej Wasilewski tutaj się nie popisał. Szpilka do takiej walki nie był gotowy ani teraz, ani nie będzie nawet za 2 lata - przyznał Michalczewski.
- To jest młody i ambitny chłopak. Ale to nic, że się trzymał, bo nie zagroził temu Wilderowi. Zawsze z dobrym zawodnikiem się lepiej wygląda. Tylko, że moim zdaniem złamał mu karierę. To nie jest wina Szpilki. Zrobił wszystko, pokazał się bardzo dobrze, ale został wsadzony na minę. On nie jest jakimś super zawodnikiem, czy super talentem. Jest w czołówce światowej, ale... w teorii. Jak słyszę jego wypowiedzi i prognozy, to w tym jest bardzo dobry. On by się do komentowania bardziej nadawał - dodał "Tiger".