"Super Express": - Do tego rewanżu miało dojść znacznie wcześniej. Dlaczego dopiero teraz?
Kamil Łaszczyk: - Negocjacje były długie, bo ja chciałem walczyć z nim w K1. Była też nawet taka opcja, że ja uderzam jedną ręką, a drugą mogę się tylko bronić. Amadeusz nie ma jednak jaj, nie zgodził się i dlatego bijemy się ponownie w jego dziedzinie, czyli MMA. Chce znowu dostać wpie**ol w MMA, to dostanie.
- Jak podchodzisz do drugiego starcia z "Ferrarim"?
- W pierwszej walce chciałem wygrać nie tylko dla siebie, ale dla całego sportu. Chciałem pokazać, że pierwszy lepszy freak z łapanki nie ma szans z zawodowym sportowcem. A teraz idę się tam dobrze zabawić no i oczywiście bardzo dobrze zarobić.
- Czyli kasa była decydująca?
- Oczywiście, robię to tylko dla pieniędzy. Ja do dzisiaj żyję z wypłaty, jaką dostałem za naszą pierwszą walkę. Płacą bardzo dobrze, kasa leży na ziemi i tylko głupi by się po nią nie schylił. Moi rodzicie nic mi w życiu nie zostawili, więc ja chciałbym dać coś mojemu dziecku zanim odejdę z tego świata. To są moje priorytety. Prawda jest taka, że w boksie musiałbym stoczyć kilkanaście walk, by zarobić tyle, ile dostanę od FAME. Jak to się komuś nie podoba, to trudno, ale to moje życie i moje decyzje.
- Trenujesz coś w ogóle?
- Szczerze, to nie zrobiłem jeszcze żadnego treningu pod ten pojedynek (śmiech). Nie czuję takiej potrzeby, bo nie jest to wyzwanie sportowe. "Ferrari" to freak, który nie umie się bić, a jedyny jego atut to siła. Gdybym ja nafaszerował się sterydami jak on, to zmiótłbym go raz dwa. Ale jestem sportowcem z krwi i kości i żadnego takiego gówna brać nie będę.
Filip Chajzer zarobi w FAME górę pieniędzy! Dom w Hiszpanii spłaca się sam
- W sporcie chodzi o wynik. Wygrałeś pierwszą walkę, ale praktycznie przez cały pojedynek to "Ferrari" miał zdecydowaną przewagę. A teraz mówisz, że nawet nie trenujesz...
- To prawda, ale gdyby mi dali rywala o 20 kg lżejszego, to rzucałbym nim po całej klatce. Więc nie dość, że "Ferrari" był znacznie cięższy, to jeszcze na sterydach. A co do treningów, to nie jestem głupi, coś się poruszam. Niedawno miałem walkę bokserską, więc w jakimś tam rytmie jestem. To wystarczy, by dać lekcję temu bałwanowi. Ja mogę mu tylko podziękować za to, że dzięki niemu zarabiam. Kolegami nigdy nie będziemy, mamy inne priorytety, jesteśmy z innych galaktyk.
Listen on Spreaker.