"Super Express": - Jak spędziłeś okres świąteczno-noworoczny?
Mamed Chalidow: - Wyjechałem na dwa tygodnie do Czeczenii. Nie było żadnego świętowania, po prostu odwiedziłem rodzinę. Wciąż jednak nie przekonałem taty do przyjazdu do Polski. Myślę jednak, że jestem na dobrej drodze.
- Zupełnie odciąłeś się od sportu?
- Cały czas trenuję, bez tego nie umiem żyć. Ćwiczę codziennie. To, że skończyłem zawodową karierę to nie oznacza, że nie będę trenował.
- Rozmawiałem ostatnio z Tomaszem Narkunem. Jest gotów postawić duże pieniądze, przemyślisz jeszcze decyzję o zakończeniu kariery, znów poczujesz głód walki i wrócisz do MMA.
- Tomek wie, o czym mówi, bo to jest całe nasze życie. Dziwnie jest, gdy coś robisz przez kilkanaście lat, a później przestajesz. Tak, tęsknię, czuję to. Podjąłem jednak decyzję, że czas już to skończyć. Musiałem to zrobić ze względów zdrowotnych.
- Jaki to problemy?
- Fizycznie jest wszystko ok, ale od czasu do czasu czuję się źle i akurat to mi się przytrafiło w ostatniej walce. Żeby walczyć, muszę być gotowy na 100 procent, a nie na 50 procent. Czasami była tragedia... Co jakiś czas coś mnie "łapie". To takie uczucie, jakbyś był w innym świecie i nie wiesz, co się dzieje wokół. Ci, którzy przez to nie przechodzili, nie będą wiedzieć o co chodzi.
- Co dalej będzie z tobą?
- Chcę wieść spokojne życie. Mam swoje biznesy, muszę dalej pracować, by wykarmić rodzinę. Trenerem nie chcę zostać, a na dzisiaj do klatki nie zamierzam wracać.
- Jak widzisz przyszłość Narkuna, który rozważa przejście do wagi ciężkiej?
- Nadaje się do tego, wiem doskonale jaki jest ciężki (śmiech). W wadze ciężkiej nie powinien mieć żadnych problemów, podejrzewam nawet, że może zdobyć pas. Ja też próbowałem sił w różnych wagach. Będę trzymał za niego kciuki.
- W piątek premierę będzie miał film "Underdog". Jak się czujesz w roli gwiazdy filmowej, spodziewasz się, że „Underdog” podobnie jak amerykański "Rocky" będzie miał kilka części?
- Na pewno nie jestem gwiazdą filmową, trochę jestem nieobyty z czerwonym dywanem. Zobaczymy, jak ludzie odbiorą film. Jeśli się przyjmie i będą propozycje produkcji kolejnych części to jestem za.