"Super Express": Strasznie go rozbiłeś. Obiecywałeś, że będzie kara dla Normana Parke'a i była...
Mateusz Gamrot: Mówiłem wcześniej, że to będzie łatwa walka i łatwe pieniążki i tak było. Nie kłamałem, nie wywyższałem się. Po prostu czułem, że jestem silny, że zrobiłem postępy przez półtora roku, gdy nie walczyłem. Przygotowania też przebiegły idealnie, nie mogło więc być innego wyniku.
Po walce Parke wyglądał jak ofiara rozboju. Ale podobno twój pierwszy plan walki był trochę inny…
Taka jest prawda. Przez całe przygotowanie, przez sześć tygodni, nastawiałem się na walkę z nim w parterze, chciałem przewrócić Normana. Czekałem tylko na sygnał z narożnika, żeby zacząć atakować nogi, ale szło mi tak zaskakująco łatwo w stójce, że pomyślałem: "Zostaję w stójce".
I po pierwszej rundzie, mówię w narożniku do Łukasza Rajewskiego: "Raju, zostajemy w stójce, bijemy go przez pięć rund". A on do mnie: "To nie potrwa pięciu rund". I już z pewnością siebie wyszedłem do drugiej rundy, z minuty na minutę się rozkręcałem, zadawałem mu coraz więcej ciosów.
Poczułeś któryś z jego ciosów, chyba dwa czy trzy razy cię trafił.
Odczułem jeden cios, lewy sierpowy. Ale pomyślałem tylko: "Jest pierwszy, lecimy dalej, ciekawe kiedy będzie następny". Ale się nie doczekałem.
On trafił po walce na badania do szpitala. Ale ty chyba od bicia go uszkodziłeś sobie chyba rękę.
Tak, uszkodziłem sobie torebkę stawową, dłoń jest trochę spuchnięta. Ale to chyba nic poważnego. Jeszcze parę dni, może tydzień-dwa i wszystko będzie w porządku.
Parke miał ponad dwa kilogramy nadwagi, poniósł karę finansową. Jak to jest? Czy część z tej kary trafiła do ciebie za to, że zgodziłeś się z nim walczyć, mimo że miał nadwagę?
Tak, w regulaminie jest zapisane, że od każdego z kilogramów nadwagi jest określony procent z gaży dla przeciwnika. I tak jest też w moim przypadku. A on miał dokładnie 2,5 kg nadwagi. Ale nawet gdyby miał trzy czy siedem kg więcej, to i tak przyjąłbym te walkę. Bo nie po to się przygotowywałem, sam robiłem wagę, żeby się wycofać. Ile by nie miał nadwagi i tak zgodziłbym się na walkę.
Po walce złożyłeś mu propozycję, że podasz mu rękę za te wszystkie obelgi jakie wygłaszał, jak przeprosi nie tylko ciebie, ale twoją całą rodzinę i znajomych.
Tak, myślę że to było uczciwe. A jak pan sądzi?
Uważam, że tak. Jak można się pogodzić, to zawsze lepiej się pogodzić...
Oczywiście, obelgi dotyczyły głównie mnie, ale widziałem też jak moi znajomi i rodzina tym wszystkim się stresowali, ile nerwów to ich kosztowało, oni też myśleli o tym dniami i nocami. Takie przeprosiny się należały.
Zgadza się. Co teraz, jakiś krótki urlop?
Tak. Ale nawet dzisiaj mówiłem swojej kobiecie, że już chętnie wróciłbym na salę treningową, znów potrenował, bo mnie zwycięstwa napędzają do jeszcze większej pracy. Ale zdrowy rozsadek podpowiada, że tydzień-dwa muszę odpocząć, aby mięśnie i stawy doszły do siebie po tych obciążeniach z okresu przygotowawczego.
Zaraz po walce było głośno o propozycji żebyś walczył ze swoim serdecznym przyjacielem Borysem Mańkowskim. Rzeczywiście po dwie "bańki" na głowę i walczycie? To aktualne czy absurdalne?
Nie ma co tego rozdmuchiwać, widzę że wszyscy mocno się podkręcili. Ale nie chciałbym walczyć z Borysem i nigdy nie zawalczę. Ale jeśli ktoś zadaje pytania w połowie głupie, to ja też głupio odpowiadam.
Pozostała ci jedna walka w KSW. Później odchodzisz definitywnie? Czy może być jednak oferta, która cię skłoni, żeby jednak zostać?
Ciężko odpowiedzieć. Chciałbym wyjść i dalej realizować swoje plany, marzenia olimpijskie. Aczkolwiek... gdyby padła oferta zapierająca dech w piersiach, na przykład w postacie sześciocyfrowej liczby, to na pewno bym się zastanowił, bo przecież mam rodzinę i dwójkę dzieci. Ale cel się nie zmienia.
Oczywiście KSW będzie wybierać rywala dla Ciebie na pożegnalną walkę, ale podobno masz już ulubionego, z Japonii.
Tak, to Shinya Aoki, legenda w świecie MMA. Widziałem większość jego walk, na nich się wzorowałem. Ma ekwilibrystyczny parter, jest magikiem w parterze, to weteran sceny MMA. Miło byłoby się z nim zmierzyć.
Po walce z Parkiem mówiłeś, że nie udało ci się zrealizować marzenia o olimpijskim stracie w zapasach, ale masz teraz olimpijski cel w MMA. Jaki?
Być numerem jeden na świecie w swojej kategorii wagowej..
Będę trzymał kciuki. Ale zanim się pożegnamy jeszcze kilka pytań od internautów śledzących mój vlog. Co będzie jeśli przejdziesz do UFC i przegrasz pierwsze 2-3 walki, zostaniesz brutalnie zweryfikowany?
Trudno, takie jest życie, wszystko może się zdarzyć. Ale mam wspaniałych przyjaciół, rodzinę. Oni nie pozwolą mi upaść. Jak się potknę czy przewrócę, to wstanę i będę szedł dalej. Ale co tu mówić o rzeczach, które się nie wydarzyły. Trenuję tyle czasu, jeżdżę po najlepszych klubach na świecie, robię wszystko aby tak się nie stało.
Jak sobie wyobrażasz swoją pożegnalną walkę w KSW?
Jaką wygraną w dominującym stylu, najlepiej przez poddanie. Tak żeby ludzie mnie zapamiętali na lata.
Jaki "Gamer" miałby plan na Khabiba?
To byłaby dla mnie bardzo intrygująca walka. Na samą myśl o niej, włosy mi stają dęba. Khabib ma super styl, bardzo zbliżony do mojego, mocno atakuje zapaśniczo. A ja uwielbiam te zapaśnicze wymiany, pewnie bym od nich nie stronił. Pewnie wyszłaby z tego wszechstronna walka MMA, sprawdzilibyśmy się w każdej płaszczyźnie.
Co sądzisz o możliwej walce z Salahdinem Parnassem?
Ten pojedynek na sto procent się wydarzy. Padła już taka propozycja, ale się nie zgodził.
Czy jest szansa na twoją ostatnią walkę z Shamilem Musaevem?
Shamil jest bardzo dobrym zawodnikiem, amatorskim mistrzem świata z 2017 roku. Ma rekord 13-0. W kategorii lekkiej jest jednym z mocniejszych zawodników na świecie, wygrał dwie walki z Polakami. Na pewno byłoby to dla mnie duże wyzwanie sportowe.