Super Express: - Diego Ferreira to dwunasty zawodnik kategorii lekkiej. Czujesz się wyróżniony przez UFC, że już w trzeciej walce mierzysz się z rankingowym przeciwnikiem?
Mateusz Gamrot: - Kategoria lekka jest najbardziej wymagająca w UFC. Cieszę się, że dostałem zawodnika z rankingu. Chciałem udowodnić swoją wartość i pokazać, że jestem gotowy nie tylko na TOP15, ale i czołową dziesiątkę czy piątkę. Trenuję całe moje życie, by być przygotowanym na każdego.
- Brazylijczyk chętnie przejmuje inicjatywę w klatce. Nie boi się presji, parteru. Gdzie widzisz jego słabsze strony?
- Problem z rankingowymi zawodnikami jest taki, że oni zazwyczaj nie mają słabszych stron. Kładzie mocną presję w stójce, ale dla mnie to bardzo dobrze, bo lubię przewracać rywali. Ale on chce walczyć w parterze, więc będę musiał być ostrożny.
NIE PRZEGAP! To będzie następca Mameda Khalidova? Utalentowany 20-latek Shamad Erzanukaev zadebiutuje w KSW
- Czy jesteś nazywany w korytarzach UFC „łowcą bonusów”? Masz za sobą trzy walki, dwie wygrane i trzy bonusy za występy wieczoru.
- Fajerwerki będą na sto procent. Organizacja UFC lubi zawodników, którzy dają widowiskowe walki. Mój gameplan też opiera się na tym, by skończyć walkę przed czasem, albo by była bardzo widowiskowa. Bonus jest bardzo dużym dodatkiem. One zmieniają życie!
- Kilka dni temu obchodziłeś urodziny, niedługo święta. Kolejna wygrana i miejsce w rankingu byłyby chyba świetnym prezentem, prawda?
- W dniu walki moja córka kończy pięć lat. To jest dodatkowa motywacja dla mnie. Dzieci są dla mnie wszystkim. Walczę też dla mojej rodziny, żebyśmy mogli godnie żyć. Pół roku spędziłem w USA, ale ta rozłąka daje mi motywację, że to wszystko jest po coś!
- 2022 rok będzie punktem kulminacyjnym w UFC? Jak wysoko mierzysz?
- Moja przygoda ze sportami walki trwa 20 lat. Wchodzę w najlepszy okres w karierze. Jestem głodny sukcesu! To, co najlepsze dopiero przed nami. Całe życie wierzyłem, że mogę zostać mistrzem UFC. Teraz wiem, że w przyszłości to się stanie.