Karolina Kowalkiewicz jeszcze w połowie ubiegłego roku była w bardzo trudnej sytuacji, jeśli chodzi o przyszłość w UFC. Reprezentantka Polski miała pięć porażek z rzędu na koncie i pojawiały się plotki, że amerykańska federacja zrezygnuje z jej usług. Stało się inaczej i UFC raz jeszcze zaufało Kowalkiewicz. A ta na razie spłaca dług zaufania w najlepszy możliwy sposób.
Kowalkiewicz zwycięska. Nie zabrakło dziwnych scen
Na ścieżkę zwycięstw wróciła w czerwcu tego roku. Wówczas pokonała Felice Herrig i pokazała, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W nocy z soboty na niedziele polskiego czasu Kowalkiewicz ponownie zaprezentowała się w UFC. Tym razem jej rywalką była Silvana Gomez z Argentyny. Pojedynek rozegrał się na pełnym dystansie.
Pierwsza runda została zdominowana przez Polkę, która świetnie pracowała w parterze i była bliska poddania rywalki, ale Gomez zdołała się uratować. W drugiej rundzie inicjatywę przejęła zawodniczka z Ameryki Południowej, a w decydującym starciu doszło do wymian w stójce. Decydującym momentem był nokdaun na Gomez tuż przed zakończeniem pojedynku. Sędziowie punktowi byli jednomyślni. Reprezentantka Polski wygrała na punkty i wciąż pozostaje w grze. Przed ogłoszeniem werdyktu nie zabrakło niecodziennych scen. Jeden z sędziów już w klatce nanosił poprawki na kartach punktowych. Obrazki były dość komiczne, jak na tak dużą organizację.