Robert Burneika to postać z pewnością nietuzinkowa. "Hardkorowy Koksu" wielką popularność w Polsce zdobył dzięki swojemu podejściu do życia. Kulturysta pokazywał swoje osiągnięcia na siłowni, ale robił to w tak osobliwy sposób, że ciężko było go nie lubić. Burneika używał charakterystycznych zwrotów, a po jakimś czasie wielu naszych rodaków do restauracji szło jeść "stejki", a nie steki. To właśnie te kawałki mięsa miały stać za siłą "Koksa", który sprawdzał się nie tylko na siłowni, lecz również w MMA, tocząc kilka głośnych walk na różnych galach. Był więc czas, że Robert Burneika znajdował się na absolutnym szczycie i wszyscy chcieli skorzystać z jego popularności. Z tego okresu pochodzi wideo, które niedawno ktoś postanowił odkopać na Twitterze.
Dramatyczna kontuzja Popka! Wrzeszczał wniebogłosy i płakał z bólu. Okropnie spuchnięta ręka
Burneika kopnął piłkę w kosmos
Robert Burneika nie był raczej znany ze swoich piłkarskich umiejętności. Trudno przecież wyobrazić sobie zawodnika, który miałby być jego postury i dynamicznie poruszałby się po boisku. Jednak "Hardkorowy Koksu" udowodnił, że nie jest kompletnie zielony jeśli chodzi o futbol. Na jednym z materiałów reklamowych postanowił sprawdzić swoje umiejętności i wykorzystując nadludzką siłę, wykopał piłkę ile sił do góry. To, co stało się później, musiało zrobić ogromne wrażenie na fanach.
Ujęcie, które zaprezentowano tuż po kopnięciu Burneiki, udowodniło, że bohater na siłowni nie skupiał się wyłącznie na górnych partiach mięśni. Kulturysta nie zaniedbał najwyraźniej również treningów nóg, ponieważ futbolówka poszybowała hen wysoko. Jak stwierdził sam zainteresowany, wyleciała w kosmos.
Burneika o kosmosie
Robert Burneika podsumowując swój wyczyn, postanowił w swoim stylu zażartować. - Zaraz pokażę jaki jestem. Hardkorowo musi być. Po stejkach - zapowiedział tuż przed wykopaniem piłki w powietrze. - O człowieku! Właśnie kopnąłem ją w kosmos do Brazylii. Ktoś tam w zeszłym roku skoczył z kosmosu, a ja jeszcze bardziej hardkorowo - do kosmosu - podsumował na filmiku Robert Burneika.