Walka Pudzianowskiego ze Szpilką jest jednym z najgłośniejszych zestawień w historii KSW, więc nic dziwnego, że zwycięzca bierze wszystko, a przegrany czuje ogromny zawód. Tym bardziej, że "Pudzian" miał w pierwszej rundzie wymarzoną sytuację, by skończyć walkę. Po szaleńczym ataku "Szpili", który tuż po pierwszym gongu ruszył na rywala i liczył na latające kolano lub łokieć, a wylądował w parterze, były strongman miał 5 minut, żeby go rozbić. Na początku miał pewne problemy z zadawaniem ciosów, ale po ok. dwóch minutach przeszedł do dosiadu i wydawało się, że za chwilę zmusi sędziego do zakończenia walki. Tak się jednak nie stało, a Szpilka wykazał się świetną obroną z pleców i wytrwał do gongu. Dzięki temu złapał tlen, który poskutkował błyskawicznym nokautem w 31. sekundzie drugiej rundy! Pudzianowski runął na matę, a były pięściarz wpadł w euforię na PGE Narodowym.
Rozgoryczony Pudzianowski po porażce ze Szpilką nie gryzł się w język na wizji
Mateusz Borek i Dominik Durniat tradycyjnie weszli do klatki, by na gorąco porozmawiać z bohaterami hitowej walki. "Pudzian" nie zamierzał kryć ogromnego rozczarowania i bardzo szybko przeprowadził samokrytykę. Walczący od 14 lat w MMA gwiazdor KSW zganił się przed milionami kibiców za taktyczny błąd. Tuż po walce ocenił, że wejście w bokserską wymianę z byłym pretendentem do mistrzostwa świata wagi ciężkiej w boksie było po prostu głupotą.
- Zrobiłem babola. Chciałem iść z bokserem na wymianę. Najgorszy, najgłupszy bląd, jaki mogłem zrobić. Mogłem obalić, ale mówię nie – poboksuję z nim trochę. Myślałem „a nuż trafię”. Nie trafiłem - wypalił rozbrajająco szczerze Pudzianowski po nokaucie z rąk Szpilki. Była to jego druga bolesna porażka z rzędu po grudniowej klęsce z Mamedem Khalidovem na XTB KSW 77.