Robert Karaś pod koniec maja pobił rekord w 10-krotnym Ironmanie, ale jego radość nie trwała długo. Parę tygodni później testy antydopingowe przeprowadzone właśnie przy okazji tych zawodów wykazały, że miał on w swoim organizmie niedozwolone substancje. Co więcej, w programie „Hejt Park” Kanału Sportowego przyznał on, że świadomie przyjął te substancje parę miesięcy wcześniej, aby przyspieszyć proces powrotu do zdrowia. Zdecydował się na to, bowiem zakazane substancje miały rzekomo zniknąć z jego organizmu po trzech dobach. Początkowo sprawę komentował szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA), który przyznał, że Karaś może stracić rekord świata i zostać wykluczony nawet na 4 lata. Teraz na komentarz zdecydował się szef WADA.
Witold Bańka zrównał z ziemią Karasia. Nie mógł słuchać jego tłumaczeń
W rozmowie z Radiem ZET Witold Bańka bardzo ostro skomentował nie tylko zachowanie, ale i słowa triathlonisty – Fragmenty wywiadu tego pana widziałem. Po kilku minutach wyłączyłem, bo nie ma sensu słuchać takich absurdalnych tłumaczeń – powiedział były minister sportu.
Szef WADA zauważył, że Karaś mógł wystąpić na gali FAME 19, bowiem oficjalnie nie podlega ona jurysdykcji tej agencji. – Ten pan reprezentował freak federację, która organizuje zawody sportowe. Oni nie podlegają jurysdykcji agencji. Przyjęli w uchwale, że chcą przestrzegać reguł WADA, ale formalnie nam nie podlegają. To jest prywatna organizacja – wyjaśnił.
Bańka zdecydował się także na mocne porównanie w sprawie normalizowania dopingu. – Sport powinien być czysty. I tylko wtedy możemy budować wartości. Nie wyobrażam sobie, że w pewnym momencie zaczniemy bagatelizować przyjmowanie dopingu, bo to niszczy tylko idee czystego sportu. Wszyscy, którzy próbują to usprawiedliwić, to zachowują się tak, jak w przypadku, gdy usprawiedliwiamy kogoś, kto wsiadł po alkoholu do samochodu. To jest po prostu absurdalne – podkreślił szef WADA.