Marcin Różalski od wielu lat mierzy się z ringach i klatkach podczas zmagań w mieszanych sztukach walki, kick-boxingu, boksu, a nawet walkach na gołe pięści. "Różal" spróbował ostatnio swoich sił w starciu z Joshem Barnettem podczas gali Genesis, która odbyła się pod koniec październiku ubiegłego roku. Kilka miesięcy po walce wyszło jednak na jaw, że Różalski nie powinien wchodzić do klatki. Artur Ostaszewski, menadżer zawodnika wyznał w rozmowie z portalem inthecage.pl, że "Różal" na trzy dni przed walką miał dwukrotnie przetaczaną krew. To jednak nie koniec problemów zdrowotnych 42-latka. O kolejnych poinformował w rozmowie z Michałem Materlą.
CZYTAJ TAKŻE: Horngacher WYPINA PIERŚ po honory! Twierdzi, że sukces Stocha to jego ZASŁUGA
Zawodnicy KSW spotkali się w programie KRUK's different "Rozmowy w garniturach". Marcin Różalski wyznał wtedy, że podejrzewano u niego straszną chorobę. - Doprowadziłem swoje ciało do stanu totalnej patologii. Można powiedzieć, że się... "ślizgnąłem" dwa razy. Raz, bo miałem bardzo duże, 90 procentowe raka jelita grubego. Na szczęście okazało się, że nie mam nowotworu, ale mam bardzo zniszczone jelita. Przez to też miałem straszny zanik hemoglobiny, wewnętrzne krwawienie, bardzo niski poziom żelaza, niedokrwienie i podejrzenie udaru mózgu - wyznał Różalski. - Udało mi się "ślizgnąć" i od tego i od tego i uważam, że dostałem żółtą kartkę.
Polski kurczak ZRUJNOWAŁ mu karierę?! SZOKUJĄCE wyznanie byłego piłkarza