W środę, 8 lutego, w sieci zaczęły krążyć niepotwierdzone informacje o śmierci Mateusza Murańskiego. Choć ciężko było w to uwierzyć, to później zostały one potwierdzone przez prokuraturę, która obecnie bada okoliczności śmierci 28-letniego aktora i zawodnika sportów walki. Jak wiemy, sekcja zwłok została zaplanowana na piątek, a wyniki niektórych badań mogą być znane dopiero po paru tygodniach. Chodzi o tak zwane badania toksykologiczne. - Ich wyniki odpowiedzą na pytanie, czy przyczyną śmierci sportowca mogły być środki odurzające – informują nas osoby znające kulisy śledztwa. Tymczasem pojawia się coraz więcej informacji dotyczących samej tragedii. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, kto zaalarmował służby w sprawie Mateusza Murańskiego.
Jacek Murański nie mógł skontaktować się z synem
Okoliczności śmierci aktora i zawodnika sportów walki będą więc dopiero wyjaśniane. Jednakże już z pierwszej informacji od prokuratury, która potwierdziła, że Mateusz Murański nie żyje, mogliśmy dowiedzieć się, że to jeden z członków rodziny próbował skontaktować się z 28-latkiem, a gdy to się nie udało, powiadomił służby. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się od prokuratury, że to Jacek Murański próbował się skontaktować się z synem, ale nie mógł wejść do mieszkania. Zaalarmował służby, które weszły do mieszkania i znalazły ciało Mateusz Murańskiego.
Śmierć Mateusza Murańskiego wstrząsnęła środowiskiem freak-fightu. Żegnają go byli rywale, jak Kasjusz „Don Kasjo” Życiński czy Arkadiusz Tańcula, z którym Murańskiego wiązała szczególna relacja. Na temat nagłego odejścia aktora i zawodnika wypowiedział się także Marcin Najman, który w marcu ma walczyć z Jackiem Murańskim, lecz obecnie nie ma pewności, czy walka ta odbędzie się.