Nie były to udane miesiące w wykonaniu reprezentantów Polski w skokach narciarskich. Na palcach jednej ręki można policzyć konkursy, w których biało-czerwoni dali więcej emocji i pokazali błysk dyspozycji z poprzedniego sezonu. W ogólnym rozrachunku był to jeden z najsłabszych okresów Polaków w ostatnich latach i na razie trudno znaleźć odpowiedź na pytanie, czy następny sezon będzie lepszy. Na pewno pewne kwestie wymagają zmian, o czym Adam Małysz mówi od dawna. Prezes PZN wyklucza jednak możliwość zwolnienia pierwszego szkoleniowca.
Thoma Thurnbichler o swoją posadę może być spokojny, bo Małysz na każdym kroku podkreśla, że Austriak był zatrudniony z myślą o długofalowej współpracy i kształtowaniu następców Stocha, Żyły i Kubackiego. Prezes PZN nie ukrywa jednak, że zmiany będą, ale na razie nie chciał zbyt wiele zdradzać. W rozmowie z PAP podkreślił jedynie, że Thurnbichler może spać spokojnie.
Co z Thurnbichlerem? Małysz wyraził się jasno
- Pewne zmiany gdzieś tam nastąpią, ale mamy cały czas jako Polski Związek Narciarski, cały zarząd, mocne zaufanie do Thomasa i będziemy robić wszystko w tym kierunku, żeby mu pomóc, żeby naprawdę było dobrze - powiedział Małysz. - Cały ten sezon spowodował, że mamy dużo do nadrobienia i dużo roboty, jeśli chodzi o przyszły sezon. Nie ma co się załamywać. Zrobimy wszytko, aby znów odzyskać swoją pozycję - przekazał prezes PZN.