Ileż to wspomnień się ciśnie do głowy. Znaliśmy się ponad 40 lat, razem zaczynaliśmy dziennikarską karierę. On trochę wcześniej, w nieistniejących już „Głosie Pracy” i „Sztandarze Młodych”, potem w Polskim Radiu i ostatnio w Eurosporcie. Rozegraliśmy w drużynie „Publikatora” kilkaset meczów w całej Polsce i za granicą, zdobyliśmy trzy mistrzostwa Polski dziennikarzy. Bogdan na swoich chudziutkich nóżkach, szybki jak błyskawica, strzelał dużo goli. Chociaż nie zawsze mu się to udawało.
Przypominając sobie mecz ze studentami na osiedlu Jelonki w Warszawie. Bogdan wychodzi na czystą pozycję. - Ktoś mnie tnie z tyłu. Myślę sobie, będzie chociaż karny. Oglądam się, a to ściął mnie... „Ślepy Muzyk” Petro (Maciek Petruczenko). Myślał, że będzie szybszy ode mnie. A przecież wiesz, że to niemożliwe” - wiele razy śmialiśmy się wspominając ten czy inne mecze.
Komentował wszystkie letnie i zimowe Igrzyska Olimpijskie od 1976 roku do 2010. Nie było takiego drugiego!
Bogdan Chruścicki nie żyje. Zmarła legenda polskiego dziennikarstwa
Nie spotkałem w życiu człowieka, który miał tak fenomenalną pamięć jak Dyzio. Nie do wiary, ale ON miał olbrzymią wiedzę o WSZYSTKICH sportach, Komentował WSZYSTKIE sporty (od piłki nożnej zaczynając na skokach narciarskich, zapasach, judo i wioślarstwie kończąc). Dzisiaj takich dziennikarskich multiinstrumentalistów już nie ma. Już nie wspominam, że potrafił nie tylko komentować, ale także pisać (przez krótki czas także w „Super Expressie”).
Drugą Jego pasją była historia. Profesorowie historii nie mieli takich wiedzy jak Bogdan, połykał książki tysiącami, nie było bitwy polskiej armii w całym tysiącleciu o której by czegoś ciekawego nie powiedział, pamiętał wszystkie daty. „Dyziak, ja Ci się to wszystkie w głowie mieści?!” - nie raz się dziwowałem.
Jeśli ktoś go poznał, nie ma szans żeby go nie polubił. Ktoś mi podpowiedział, że mogli Go nie lubić Zbyszek Boniek, Stasio Terlecki, Władysław Żmudy i Józef Młynarczyk, bo to Bogdan jako pierwszy opisał piłkarską aferę na Okęciu w 1980 roku, która skończyła się zawieszeniem całej czwórki i odsunięciem trenera Ryszarda Kuleszy. Ale wierzcie mi, gdyby Zbyszek, Stasio, Żmuda i Młynarczyk Go poznali, to na pewno by Go polubili.
Żegnaj Bogdan.
Andrzej Kostyra