Od rozpoczęcia cyklu GP zawodnicy przyzwyczajają się do nowych zasad. Zabraniają one manipulacji powodujących ich rozciągnięcie w locie i powiększenie tzw. powierzchni nośnej. Pomiary obwodów ciała wykonywane są przed skokiem i od tej chwili nie wolno nawet mocniej dotknąć tkaniny.
- Zmiany w przepisach uważam za słuszne, bo ukróciły przede wszystkim rozciąganie kroku przed skokiem - mówi nam Kubacki. - Można by wymienić wiele nazwisk zawodników, którzy w ten sposób kombinowali. Po skoku tego ściągnięcia nie da się już stwierdzić. A sport powinien być sprawiedliwy.
Dawid Kubacki chwali zmiany
Zdaniem skoczka Wisły Zakopane wykorzystywano lukę w przepisach - brak kontroli nad strojem tuż przed skokiem.
- Kombinowały różne ekipy. Nie ma tak, że jedni są źli, a drudzy święci - nie kryje. - Ja natomiast nie potrzebowałem ściągać kombinezonu w kroku, bo źle się z tym czułem przy dojeździe do progu. Nie umiałem wykorzystać tego tak jak inni i więcej na tym traciłem, niż zyskiwałem.
Teraz Kubacki musiał zmienić pewne nawyki przed oddaniem próby.
- Miałem zwyczaj dopychać wkładki w butach przed wejściem na belkę i rozpinać rękawy, aby zapiąć je ponownie na rękawiczce, która mi się zsuwa. Teraz jedno i drugie kończyłoby się dyskwalifikacją. Nie jest to łatwe, bo trzeba skupić się i na skoku, i na przestrzeganiu przepisów. A przecież jakiś odruch czy nawyk zawsze może się włączyć. W sumie jednak zmiana przepisów pomogła mi odnosić sukcesy - kończy Kubacki.