Widzowie podczas TCS mogli obserwować graficzne informacje o kącie wyprostowania nóg, z jakim zawodnicy rozpoczynali lot. To pozwalało ocenić czy dany skoczek trafił w próg.
Gdy w Bischofshofen Kubacki bił w kwalifikacjach rekord skoczni Paula Ausserleitnera, frunąc na 145 m, na progu osiągnął prędkość 92,6 km/h. Kąt ułożenia nóg – 134 stopnie – wskazuje, że trafił wtedy w moment odbicia idealnie.
A o tym, jak to piekielnie trudne zadanie, świadczy proste przeliczenie szybkości, z jaką się poruszał: kiedy Dawid zbliżał się do skraju najazdu, w każdej dziesiątej części sekundy przejeżdżał 2,6 m. Jak widać, o sukcesie decydują dosłownie ułamki sekund i niezbędne jest perfekcyjne wyczucie skoczka. Kubackiemu pomógł też wiatr, ale bez idealnego odbicia nic by mu nie dał. Jaki jest ten idealny kąt? Wyjaśnił to Toni Innauer, austriacki mistrz olimpijski z 1980 roku.
– Przy zbliżaniu się do skraju skoczni wyjściowy kąt między udem a podudziem wynosi od 75 do 80 stopni – tłumaczy Innauer, ekspert niemieckiej telewizji ZDF. – W kolejnej fazie najazdu dochodzi do 90 stopni, a optimum na progu zawiera się między 130 a 135 stopni. 134 stopnie Kubackiego były zatem wartością książkową. Gdy skoczek odbija się zbyt szybko, nogi są niemal wyprostowane, a kąt może się zbliżyć do 180 stopni. Kiedy zawodnik spóźni skok, kąt zgięcia nóg na progu może spaść poniżej 100 stopni. Wtedy w locie niewiele się da już zrobić.