Zawody za południową granicą Polski były kiedyś normalnością. Konkursy na mamucie w Harrachowie, czy Libercu cieszyły się sporym zainteresowaniem. Zwłaszcza ze strony polskich kibiców, którzy jedyne co musieli zrobić, to przekroczyć granicę. O ile obiekt w Harrachowie podupadł kompletnie i nie ma pieniędzy na jego modernizację, o tyle Liberec był przewidziany w kalendarzu na sezon 2020/21.
- Czechy są krajem z dużymi tradycjami w skokach, a do tego mają duże doświadczenie w organizacji zawodów rangi Pucharu Świata. To ważny członek naszej narciarskiej rodziny - powiedział w rozmowie z portalem skijumping.pl dyrektor Pucharu Świata, Walter Hofer. Warunkiem była jednak modernizacja skoczni. Obietnicę pomocy finansowej złożyli lokalni politycy.
Całość inwestycji miała wynieść 30 mln koron czeskich, a 7,5 mln miało pochodzić z publicznych pieniędzy. Ale według informacji skijumping.pl, politycy wycofali się z tego pomysłu i organizatorzy zostali tak naprawdę z niczym. - Nie potrafię tego zrozumieć. Otrzymaliśmy obietnicę i postępowaliśmy zgodnie z jej założeniami. Jestem zszokowany taką decyzją - mówił Lukas Hermansky, prezes Czeskiego Związku Narciarskiego. Brak konkursu w Libercu byłby również złą informacją dla polskich kibiców, którzy straciliby szansę na podziwianie wyczynów naszych skoczków na żywo.