Skoki narciarskie w wykonaniu pań stają się coraz bardziej popularne. Co najważniejsze, na wielu ważnych imprezach jest to konkurencja przynosząca sporą liczbę medali, co korzystnie wpływa na obraz reprezentacji. W Polsce również były ambitne plany związane ze skokami kobiet, jednak realia okazały się nieco mniej kolorowe, niż można było to zakładać.
Polskie skoki są w dołku? Niepokojące słowa o poczynaniach pań
W pewnym momencie wydawało się, że faktycznie Polki mogą przedrzeć się do czołówki, ale obecnie poziom jest bardzo niski. Nie ukrywa tego również Jakub Kot, brat skoczka narciarskiego i trener odpowiedzialny za pracę z grupą dziewcząt w SMS Zakopane. W rozmowie z TVP Sport nie ukrywał minorowych nastrojów i problemów z dyscypliną.
- Nie powiem, że jestem rozczarowany, ale miałem nadzieję, iż wszystko pójdzie w innym kierunku. Wyniki nie są adekwatne, do tego, ile pracy, pieniędzy i wysiłku wkładamy w przygotowania. Nie ma jednak co publicznie rozgrzebywać pewnych kwestii. Niektóre tematy trenerzy muszą rozwiązać między sobą. Na tę chwilę najlepiej prezentuje się Nicole Konderla. Poza nią jest pustka - powiedział Kot.
Trener został zapytany o taki stan rzeczy. - Jest widoczny duży dystans między zawodniczkami. Trochę to boli. Szkoda. Na niektóre ze skoków trudno się patrzy. Brakuje belek na obiektach, by zwiększyć rozbieg i czekać na dłuższe próby. Nie wygląda to dobrze. Chcieliśmy w PZN-ie zrobić zmiany. Pomysły były w porządku. Rzeczywistość jednak zweryfikowała wszystko. Ci, którzy w tym siedzą, wiedzą, że są jeszcze braki. Poczekajmy, co przyniesie zima. Jest jeszcze duże pole do popisu - przyznał.