Małysz pobił rekord skoczni w Willingen trzy razy w dwa dni. 2 lutego 2001 roku pofrunął 142 metry, z kolei 3 lutego najpierw poprawił ten wynik o pół metra, a w drugiej serii osiągnął historyczne 151,5 metra!
- Wyleciałem bardzo wysoko i jasne było, że będzie to bardzo daleki skok. Chciałem jeszcze wylądować. Próbowałem, ale narty mi trochę wyjechały i musiałem podeprzeć ręką, żeby ustać. Nie myślałem o żadnych rekordach. Po prostu widziałem, że wszyscy skaczą daleko i nie chciałem być gorszy. Byłem bardzo zdopingowany i skoncentrowany na tym skoku - opowiadał Małysz 20 lat temu w rozmowie z "Super Expressem".
Chcą ODEBRAĆ Stochowi ogromną szansę. Szykuje się GIGANTYCZNE zamieszanie. Koniec marzeń?
Do historii przeszedł nie tylko sam skok, ale i słowa Stanisława Snopka, który komentował zawody w TVP.
- Druga próba Polaka w konkursie w Willingen. Ładnie, wysoko leci Polak. Będzie daleki skok! Będzie daleki skok! Przeskoczył skocznię! Ustał! Już zadrżałem na moment. No to jest na pewno ponad 143 metry- relacjonował Snopek.
Na naszych łamach rozłożyliśmy skok Małysza na czynniki pierwsze. Tak samo jak nieudaną próbę Martina Schmitta, z którym Polak rywalizował wtedy o triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
- Jest mi smutno, że tak źle skoczył. Przyjaźnimy się. To w porządku facet - powiedział nam Małysz.
HORROR skoczków powróci?! To znów może być wielka katorga, wygląda to fatalnie
Wniebowzięty po rekordowym skoku był także Apoloniusz Tajner, trener Małysza.
- Przy takiej odległości każdy metr zdobywa się bardzo ciężko. Zawodnikowi kończą się wszystkie punkty odniesienia, śnieg zlewa się w białą płaszczyznę. Nie jest łatwo szczęśliwie wylądować - przyznał na łamach "Super Expressu".
Klemens Murańka ZDĘBIEJE gdy to zobaczy. Takiej sytuacji nie było od dawna, ogromna radość