– Po wygraniu Kryształowej Kuli w poprzednim sezonie powiedziałeś, że potrzebujesz specjalnej motywacji na ten sezon. Znalazłeś taką?
– Gdy zaczynałem przygotowania w maju, to dalej nie wiedziałem, jak znaleźć motywację i jak nazwać cel. Na skoczni wiedziałem, co mam robić, ale traktowałem to tylko jako pracę. Oczywiście działałem jak profesjonalista. Na każdym treningu zaczynało być coraz prościej, radziłem sobie świetnie. I uświadomiłem sobie, ze chcę być pierwszym skoczkiem od czasów Janne Ahonena, który obronił Kryształową Kulę Pucharu Świata (Fin wygrał klasyfikację generalną w sezonie 2003/2004, a potem obronił Kryształową Kulę w sezonie 2004/05, przed nim trzy razy z rzędu PŚ wygrywał Adam Małysz - przyp). Gdy sobie przetłumaczyłem walkę o wygraną w nadchodzącym w sezonie w taki sposób, skoki znów stały się dla mnie ekscytujące.
– Problemy ze zdrowiem latem mocno pokrzyżowały plany?
– Tylko trochę, nie wpłynęło do na mnie fizycznie zbyt mocno. Nie mogłem skakać miesiąc, ale ogólnie to pracowałem nad sobą. Może stałem się bardziej ostrożny. Miałem taki paskudny wypadek i musiałem się trochę po nim zbierać. To jednak poszło mi dobrze. Może stałem się trochę bardziej pokorny.
ZOBACZ: Piotrowi Żyle urywa się film po dobrych skokach. Zadziwiająca sprawa, wygrywa i nie pamięta
– Początek poprzedniego sezonu należał do Dawida Kubackiego, a Ty wszedłeś do gry podczas Turnieju Czterech Skoczni i skakałeś świetnie do końca sezonu. Jaka jest taktyka na ten sezon?
– Zobaczymy, jak mi pójdą skoki w Ruce, ale mój plan będzie podobny. Skupiam się na tym, by mieć dobre podstawy w technice skakania, by na tym budować formę. Rozpocząć spokojnie, by forma była stabilna, ale rosła z weekendu na weekend. W zeszłym sezonie byłem spokojny, gdy Dawid skakał lepiej ode mnie, gdy lepiej ode mnie skakało wielu skoczków. Mam nadzieję, że jednak zacznę ten sezon lepiej niż poprzedni.
– Kto może być twoim największym rywalem do walki o Kryształową Kulę? My mamy nadzieję, że Dawid Kubacki...
– Pewnie tak będzie. Polscy skoczkowie przygotowywali się w Lillehammer, też tam byliśmy. Dawid jednak tutaj nie skakał, nie widziałem go w akcji (problemy zdrowotne - przyp.). Widziałem w akcji Ryoyu Kobayashiego, ale trudno mi jeszcze odgadnąć jego formę. Widzę, że Stefan Kraft wygląda całkiem nieźle. Każdej zimy jest mocny, ciężko go pokonać. Czuję ekscytację, że za kilka godzin znów będę w środku tej zabawy. Poznamy wiele odpowiedzi już na starcie. Jeszcze muszę dorzucić Johanna Andre Forfanga, naprawdę wyglądał nieźle na treningach.
– Wyobrażasz siebie w wieku 36 lat w Pucharze Świata? Oczywiście nawiązuję do Kamila Stocha i Piotra Żyły.
– Nigdy o tym nie myślałem! Są ode mnie dziewięć lat starsi, to w skokach bardzo dużo. Przez następne dziewięć lat może się wiele zmienić w moim życiu, może pojawią się dzieci i będę wolał zostać w domu? Tak długo, jak będę zdrowy i będę mógł rywalizować z najlepszymi, to pewnie będę chciał to robić. Manuel Fettner jest jeszcze rok starszy od Kamila i Piotra i radzi sobie świetnie. Wiek chyba przestał mieć aż takie znaczenie.
ZOBACZ: Adam Małysz przed konkursem Pucharu Świata w Ruce: Wierzę w wielką trójkę
– Zmiany, jakie zrobił FIS przed tym sezonem ponoć powoli zabijają skoki. Zgadasz się?
– Nie uważam, by te nowe zasady zabijały sport. Mam nadzieję, że wszyscy widzowie nie zauważą różnicy względem poprzednich lat. Mam też nadzieję, że łatwiej będzie przeprowadzić zawody. To tyczy się też zabawy belkami. Poczekamy, zobaczymy.
– Twój ulubiony Arsenal wygra w końcu Premier League?
– Nie sądzę... Było nawet blisko w zeszłym sezonie, ale nie chcę sobie nic obiecywać... Ten zespół potrzebuje napastnika, który zapewni 20 goli i więcej w sezonie.
– Jest taki napastnik z Norwegii w Premier League...
– Chyba go nie ściągną (śmiech). Może Victor Osimhen, Benjamin Šeško z Lipska to też dobry "prospekt".