- Czego w niedzielę zabrakło?
- Skocznia była super przygotowana. Warunki były stabilne. Zabrakło mi dobrej energii, czystych skoków. Skakałem na dobrym poziomie, ale zabrakło mi czegoś, co by dało więcej metrów.
- Byłeś zmęczony?
- To nie jest tak, że wyszło zmęczenie, po prostu czegoś zabrakło. Na tym poziomie trzeba skakać naprawdę dobrze, trzeba mieć dobry dzień i wszystko musi się naprawdę dobrze poskładać, żeby wygrywać zawody. W niedzielę u mnie było dobrze, ale zabrakło fajerwerków. Pierwszy skok był niby dobry technicznie, ale zabrakło mocy na progu. Drugi już był lepszy. Coś mi przez ten weekend uciekło.
- Jak drużyna przyjęła odrodzenie Andrzeja Stękały po sobotniej wpadce w konkursie drużynowym?
- Bez przesady, Andrzej jest w dobrej dyspozycji. To, że czasem zdarzy się słabszy skok, jest normalne. Każdemu się zdarzają, mnie notorycznie. Tutaj nie ma się do odradzać, tylko wyjść i wykonać następny skok. Jest świetnym zawodnikiem.
- W najbliższy weekend czekają was konkursy PŚ w Lahti. Cieszy cię ten kierunek?
- Do Lahti zawsze lubię jeździć, uwielbiam tę skocznię. Cieszę się, że już za kilka dni mamy kolejną okazję do skakania.
Michal Doleżal ogłosił WAŻNĄ DECYZJĘ! Jest wielki powrót do reprezentacji Polski
- Za miesiąc natomiast wrócicie do Zakopanego na kolejne konkursy PŚ. Myślisz, że kibice wejdą na trybuny?
- Bardzo bym tego chciał. Życzę tego i sobie i kibicom. Nie chcę sobie robić nadziei i pompować balona. Ale kolejny PŚ w Zakopanem mnie cieszy. Ja mam bliziutko, więc dla mnie to idealnie (śmiech).