Miniony sezon w wykonaniu biało-czerwonych nie był tak udany, jak dwa lata temu. Nie oznacz to jednak, że Polacy kończą go z pustymi rękoma. Niewątpliwie największym sukcesem było wygranie Turnieju Czterech Skoczni przez Dawida Kubackiego, który w środku sezonu brylował formą. Pod koniec zmagań przebudził się natomiast Kamil Stoch.
Przeczytaj również: Kłopoty samolotu wysłanego przez rząd po skoczków. Minister zdradza szczegóły
Podczas norweskiego turnieju Raw Air prezentował znakomitą formę. Od drugiego konkursu w Lillehammer prowadził w klasyfikacji generalnej cyklu i był faworytem do zwycięstwa. Decyzja Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, która ze względu na koronawirusa skróciła sezon, sprawiła że zwycięzcą Raw Air został właśnie Stoch. Powodów do wielkiej radości jednak nie było, bo i okoliczności były dość nietypowe.
- Tak naprawdę turniej, który wygrałem, został ucięty w połowie. Zarazem super, jak i dziwna, trochę przykra sytuacja, patrząc na to, co dzieje się dookoła - powiedział reprezentant Polski w rozmowie z portalem skijumping.pl. Stoch został zapytany o plany na przyszły sezon. Jego odpowiedź była niejednoznaczna. - Na razie to tak naprawdę nie wiadomo, co będzie jutro. Pożyjemy, zobaczymy - stwierdził. O możliwym zakończeniu kariery przez Stocha mówi się od dawna, ale nadal nie było z jego strony żadnych jasnych deklaracji. Czyżby znów chciał potrzymać kibiców w niepewności?
Przeczytaj także: Piotr Żyła "wk******y" po zakończeniu Pucharu Świata? Pokazał PRZEDZIWNE ZDJĘCIE