Michal Doleżal trafił do Polski w 2016 roku, gdy został asystentem Stefana Horngachera. Początkowo święcił sukcesy u boku austriackiego trenera, ale w 2019 r. doszło do rozpadu w tym tandemie. Horngacher postanowił nie przedłużać kontraktu z Polskim Związkiem Narciarskim i objął reprezentację Niemiec, z kolei Doleżal został jego następcą. W pierwszych dwóch latach radził sobie znakomicie i poprowadził Biało-Czerwonych do wielu sukcesów. Kamil Stoch wygrał m.in. Turniej Czterech Skoczni i Raw Air, Dawid Kubacki także zwyciężył w TCS, a Piotr Żyła został mistrzem świata. Polacy rywalizowali o wszystkie najwyższe cele, ale olimpijski sezon okazał się nieudany. Nawet ogromne osiągnięcie, jakim jest brązowy medal Dawida Kubackiego w Pekinie, nie zmieniło oceny pracy Czecha w oczach działaczy. Po zakończeniu sezonu postanowiono się z nim rozstać, a jego miejsce zajął Thomas Thurnbichler. Nie zabrakło przy tym sporego zamieszania, do którego przyczynił się także "Dodo".
Dom Adama Małysza robi ogromne wrażenie!
Doleżal wyrolował Małysza. W tle Horngacher
Były szkoleniowiec reprezentacji Polski naciskał na PZN już w trakcie sezonu. Chciał jak najszybciej dowiedzieć się, jaka jest jego przyszłość w naszym kraju, by móc odnaleźć alternatywy. Dlatego oficjalna informacja została podana już w Planicy, co rozpętało prawdziwą burzę. Liderzy kadry wstawili się za Doleżalem, za co mocno obrywał Adam Małysz. Tymczasem sam Czech rozpoczął poszukiwania nowej pracy. Głośno mówiło się o propozycji z Włoch, jednak ostatecznie 44-latek powrócił do asystentowania Horngacherowi. Ta decyzja niesamowicie zaskoczyła "Orła z Wisły", który słyszał z ust byłego pracownika całkowicie odmienne zdanie!
- Raczej nie spodziewałem się, że Doleżal zostanie asystentem Horngachera. Odchodząc, mówił nam, że nie pójdzie do Horngachera, po tych wszystkich protestach, po zachowaniu nie fair, po tym wszystkim złym.. A jednak... wyszło tak, że zrobił inaczej - wyznał szczerze Małysz w rozmowie z TVP Sport. Zaśmiał się, kończąc zdanie, jednak zachowanie Doleżala było nie na miejscu i z pewnością nie było to miłe. Mimo wszystko legendarny skoczek rozumie decyzję Czecha.
- Z tego, co wiem, dostał w Niemczech naprawdę dobre warunki. Do tego będzie miał mniejszą odpowiedzialność, mniejszy stres. Pewnie to też trochę przeważyło - stwierdził dyrektor PZN.