Scenariusz niejednego filmu mógłby być oparty na przeżyciach polskich skoczków w Oberstdorfie. Zamieszanie jakie powstało w niedzielny wieczór zakończyło się dopiero we wtorkowy poranek, ale i tak będzie mówiło się o tym jeszcze przez wiele dni. Wszystko zaczęło się od pozytywnego wyniku na koronawirusa, który w niedzielny wieczór otrzymał Klemens Murańka. A to oznaczało problem dla całej reprezentacji.
Małysz mówi o SZCZEGÓLNYM ZNAKU odnośnie podium Stocha. To zwiastuje coś WIELKIEGO
Jeszcze w poniedziałek rano biało-czerwoni przeszli kolejne testy, ale nim poznano ich wyniki ogłoszono, że zostali wykluczeni z poniedziałkowych kwalifikacji, co w praktyce oznaczało brak udziału we wtorkowym konkursie. Po tym obwieszczeniu rozpętała się burza, która miała szczęśliwe zakończenie dla Polaków. Ci po otrzymaniu kolejnych negatywnych wyników zostali dopuszczeni do rywalizacji.
Dawid Kubacki przekazał ISTOTNE wiadomości o nowo narodzonej córce! Ogromna radość
Całą sytuację w rozmowie z Eurosportem podsumował sam Murańka. - Było ciężko, jakoś sobie z tym poradziłem. Oby do przodu. Było, minęło, nic tylko zapomnieć... Żeby tylko się ta sytuacja nie powtórzyła, bo nie za przyjemne to jest - powiedział reprezentant Polski. Zdecydował się również na humorystyczne podsumowanie całej sytuacji. - Takie czasy są, koronawirus jest. Jak mam "pozytywa", jak miałem mieć "pozytywa", to jeszcze mnie skują w kajdanki... - powiedział Murańka.